Rząd zaczął o nią zabiegać, kiedy obecny szef MSZ Radosław Sikorski był ministrem obrony narodowej w rządzie PiS. Po miesiącach negocjacji udało się zdobyć dla tego projektu poparcie niemal wszystkich najważniejszych krajów sojuszu. Na przeszkodzie stanął jednak sprzeciw Turcji.
– Sprawa jest prosta. Turcy zabiegają o to, aby mieć ten batalion u siebie, ponieważ dla regionu, w którym by się znajdował, oznacza to istotne profity gospodarcze. W Turcji jest już jednak wiele instalacji NATO, więc liczę, że w ciągu kilku miesięcy uda się nam wynegocjować korzystne dla nas rozwiązanie – mówi „Rz” polski ambasador przy NATO Bogusław Winid.
[wyimek]Jak ustaliła „Rz”, batalion miałby stacjonować w Bydgoszczy [/wyimek]
Z naszych informacji wynika, że lokalizacja dla batalionu została już wstępnie wybrana. Miałby trafić do Bydgoszczy – rodzinnego miasta ministra Radosława Sikorskiego. Znajduje się tam już Centrum Szkolenia Sił Połączonych NATO. Obie jednostki miałyby się uzupełniać.
Nasi politycy i wojskowi od dawna narzekają, że uzyskanie zgody na umieszczenie natowskich instalacji w Polsce jest bardzo trudne. – Przed rozszerzeniem Sojuszu na Wschód w 1999 roku NATO obiecało nieformalnie Rosji, że na terenie nowych krajów członkowskich nie znajdą się znaczące jednostki. A więc to, co już uzyskaliśmy i na co mamy szanse, to naprawdę dużo – mówi „Rz” generał Bolesław Balcerowicz, wykładowca Studiów Strategicznych w Instytucie Stosunków Międzynarodowych UW.