Rząd obawia się lobby służb mundurowych - pisze Paweł Soloch

Z obawy przed potężnym lobby służb mundurowych rząd zwalnia je z solidarnego z innymi ponoszenia kosztów nadciągającego kryzysu – zauważa Paweł Soloch, ekspert Instytutu Sobieskiego

Aktualizacja: 13.01.2012 02:15 Publikacja: 12.01.2012 18:36

Paweł Soloch

Paweł Soloch

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Red

Anachroniczny, zły system naliczania świadczeń emerytalnych dla służb mundurowych prowadzi do systematycznego, niekontrolowanego wzrostu kosztów jego funkcjonowania i jest demoralizujący dla funkcjonariuszy.

Od uposażeń funkcjonariuszy mundurowych nie są odprowadzane składki na ubezpieczenia społeczne. Oznacza to, że ich świadczenia zdrowotne, chorobowe i rentowe, a przede wszystkim tzw. emerytury policyjne (dotyczy to również sędziów i prokuratorów) są wypłacane bezpośrednio z budżetu państwa.

Sytuacja, w której państwo nie tworzy dla zatrudnionych przez siebie funkcjonariuszy zabezpieczeń emerytalnych w postaci funduszy opartych na systematycznie pobieranych składkach od wynagrodzeń, jest anachronizmem nieznanym w wysoko rozwiniętych krajach. W przypadku Polski przypomina to bardziej czasy przedindustrialne i bliższe jest systemowi feudalnemu, kiedy to suweren utrzymywał aparat bezpieczeństwa bezpośrednio z pieniędzy ściąganych od swoich poddanych.

Dzisiaj na około 250 tysięcy funkcjonariuszy czynnych w służbie mundurowej przypada około 350 tysięcy emerytów, a całkowita wysokość wypłacanych z budżetu państwa emerytur wynosi ponad 12 mld złotych. Prawo do świadczeń emerytalnych funkcjonariusz nabywa po 15 latach służby. Wtedy mogą być one wypłacane w wysokości 40 proc. podstawy ich wymiaru i wzrastają za każdy dodatkowy rok tej służby o 2,6 proc., nie mogąc przekroczyć 75 proc. podstawy jej naliczania. Teoretycznie oznacza to, że funkcjonariusz otrzymuje prawo do emerytury w jej maksymalnym wymiarze między 28. a 29. rokiem służby, na ogół przed ukończeniem 50 lat.

Serwilizm i patologie

W sytuacji, w której niemożliwe jest naliczanie emerytury na podstawie składek, zastosowano zasadę, że "podstawę wymiaru emerytury lub renty inwalidzkiej stanowi uposażenie należne funkcjonariuszowi na ostatnim zajmowanym stanowisku". Zasada ta jest niezwykle demoralizująca. Ostateczna wysokość emerytury funkcjonariusza decyduje się bowiem praktycznie do ostatniego miesiąca służby. Innymi słowy, emerytura nie jest naliczana na podstawie kumulacji uposażeń na przestrzeni lat.

Dlatego też dla funkcjonariusza ostatnie lata i miesiące służby to czas zabiegów o przychylność przełożonych w uzyskiwaniu awansów i podwyższeniu dodatków wchodzących w skład uposażenia. Ponieważ w grę wchodzi uposażenie emerytalne w wysokości 75, a nawet 80 proc. ostatniej wypłaty, "przebicia" uzyskane w ostatnich miesiącach służby mogą być wysokie. Np. awans w stopniu oficerskim i przeniesienie na kierownicze stanowisko z posterunku do komendy wojewódzkiej lub komendy głównej albo ministerstwa może oznaczać wzrost uposażenia o parę tysięcy złotych, a co za tym idzie – wzrost wysokości emerytury.

Taki system sprzyja w oczywisty sposób postawom serwilistycznym wobec zwierzchników i brakowi reakcji na pojawiające się w służbie patologie, o ile mogłoby to pociągnąć za sobą ryzyko konfrontacji z  układem decydującym (praktycznie do ostatniego miesiąca służby) o ewentualnej podwyżce emerytury. Punktem odniesienia staje się nie tyle misja i służba państwu, co utrzymanie możliwie dobrych relacji z bezpośrednimi przełożonymi.

System prowadzi także do pogłębiania biurokratyzacji służb. Komendy powiatowe, wojewódzkie, główne oraz ministerstwa są miejscami, w których dzięki bezpośredniemu kontaktowi z decydentami najłatwiej o podwyżki. W naturalny sposób sprzyja to dążeniu wielu funkcjonariuszy do szukania pracy właśnie tam i wykonywaniu czynności czysto urzędniczych, często na sztucznie tworzonych w tym celu stanowiskach.

Niesprawiedliwe  zrównanie

Podwyższanie uposażeń w służbach mundurowych nawet w ostatnim dniu pracy jest zjawiskiem masowym, choć jego skalę możemy jedynie szacować. Opisywana przez "Rzeczpospolitą", przeprowadzona w 2010 roku na polecenie kierownictwa MSWiA wyrywkowa kontrola wykazała, że podwyżki w ostatnich miesiącach pracy dostaje 70 – 95 proc. funkcjonariuszy. Stanowiło to średni wzrost uposażenia o 600 złotych, choć zdarzały się przypadki wzrostu o 1200 złotych.

Wszystko wskazuje na powszechność tej praktyki. Oznacza to, że wysokość wypłacanych w ciągu roku emerytur policyjnych, wskutek otrzymywanych tuż przed odejściem ze służby podwyżek dodatków, w skali całego kraju wzrasta w nieplanowany sposób o ponad 200 mln złotych. Kwotę tę zapewne należy podwyższyć do około 300 mln, jeśli założymy, że podobnie dzieje się w Państwowej Straży Pożarnej, Straży Granicznej czy Biurze Ochrony Rządu.

Anachronizm wyliczenia emerytury według ostatniego uposażenia, a także możliwość jej wypłacania już po 15 latach służby, obok demoralizującego wpływu na funkcjonariuszy, bezpośrednio utrudnia racjonalne planowanie wydatków związanych ze sferą bezpieczeństwa. Rząd nie jest w stanie określić z wyprzedzeniem, ani ilu funkcjonariuszy opuści służbę w danym roku, ani w jakiej ostatecznej wysokości będą wypłacane należne im emerytury. Różnice mogą sięgać setek milionów złotych.

Naliczenie emerytury według ostatniego uposażenia w niesprawiedliwy sposób zrównuje tych, którzy odbyli służbę w pełnym wymiarze (czyli ok. 28 lat), z tymi, którzy w mundurze służyli krócej. Ci drudzy, po przepracowaniu minimum 15 lat w służbie, mogą w celu uzyskania pełnego wymiaru emerytury doliczyć do wysługi lat brakujące lata  przepracowane w cywilu.

Oni, niczym biblijni robotnicy przychodzący do pracy w winnicy jako ostatni, otrzymują takie same warunki emerytalne jak ci, którzy w służbie pracowali od samego początku. Niesprawiedliwość jest tym większa, że owi "robotnicy ostatniej godziny" pełne przywileje uzyskują na ogół za pracę niezwiązaną bezpośrednio z misją służby: są to na ogół biuraliści, pracownicy logistyki, księgowości, wykładowcy w resortowych szkołach etc.

Niesprawiedliwe jest także podwyższanie podstawy emerytury o 2 lub 1 proc. za każdy rok pełnienia służby w określonych jednostkach. Oznacza to, że przywilej ten dotyczy np. chorążego, który po ukończeniu dziesięciodniowego kursu spadochronowego przez następne 15 lat pracuje w biurze jednostki antyterrorystycznej. Nie dotyczy natomiast sierżanta policji w służbie patrolowej w rejonach szczególnie zagrożonych przestępczością.

Nic się nie zmieni

Proponowane przez MSW zmiany, choć zmierzają we właściwym kierunku, są połowiczne i w perspektywie najbliższych 15 – 20 lat bez znaczenia dla budżetu państwa. Projekt zakłada wydłużenie czasu potrzebnego do nabycia uprawnień emerytalnych z 15 do 25 lat służby i po ukończeniu 55. roku życia. Jednocześnie proponuje się zmianę sposobu naliczania emerytury: o wysokości jej podstawy decydować ma średnia z trzech lat, w których uposażenie to było najwyższe. Niestety jest to rozwiązanie nadal pozbawione kluczowego elementu, jakim jest naliczanie emerytury na podstawie odprowadzanych składek.

Jednak zasadniczym mankamentem jest to, że owe połowiczne rozwiązania mają odnosić się do funkcjonariuszy, którzy podejmą służbę dopiero od 2013 roku. Jak przewidują autorzy, projektu, przez najbliższe lata obciążenia budżetu z tytułu wypłat emerytur dla służb mundurowych będą rosły, a pierwsze niewielkie oszczędności pojawią się dopiero w 2028 roku. Istotne zmiany będą odczuwalne dopiero po roku 2030.

W ten sposób rząd zagwarantował już zatrudnionym funkcjonariuszom służb mundurowych nienaruszalność ich praw emerytalnych na najbliższe 28 lat. W tym samym czasie zapowiada podwyższenie wieku emerytalnego dla już pracujących płatników składek ZUS do 67. roku życia. Z obawy przed potężnym lobby służb mundurowych rząd zwalnia je z solidarnego z innymi ponoszenia kosztów nadciągającego kryzysu i nakłada dodatkowe ciężary na pozostałych obywateli, z których reakcją mniej się liczy.

Autor jest ekspertem Instytutu Sobieskiego, w latach 2005 – 2007 był podsekretarzem stanu w MSWiA

Anachroniczny, zły system naliczania świadczeń emerytalnych dla służb mundurowych prowadzi do systematycznego, niekontrolowanego wzrostu kosztów jego funkcjonowania i jest demoralizujący dla funkcjonariuszy.

Od uposażeń funkcjonariuszy mundurowych nie są odprowadzane składki na ubezpieczenia społeczne. Oznacza to, że ich świadczenia zdrowotne, chorobowe i rentowe, a przede wszystkim tzw. emerytury policyjne (dotyczy to również sędziów i prokuratorów) są wypłacane bezpośrednio z budżetu państwa.

Pozostało 94% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów