Resort zdrowia chce preferować duże szpitale przy kontraktowaniu z NFZ

Resort zdrowia chce wspierać duże szpitale przy podpisywaniu kontraktów z NFZ. Bez nadzorowania ich usług pomysł może być groźny

Aktualizacja: 04.11.2012 08:20 Publikacja: 30.10.2012 07:50

Resort zdrowia chce preferować duże szpitale przy kontraktowaniu z NFZ

Resort zdrowia chce preferować duże szpitale przy kontraktowaniu z NFZ

Foto: Fotorzepa, RP Radek Pasterski

Ministerstwo Zdrowia razem z NFZ zamierzają przeorganizować rynek szpitali. Urzędnicy uzasadniają, że o jeden kontrakt w konkursie na zabiegi, za które Fundusz dobrze płaci, ubiega się teraz za dużo chętnych, podczas gdy do przeprowadzania świadczeń gorzej płatnych ich nie ma.

– Rynek większości świadczeń jest przesycony. To niekorzystne także dla pacjenta. Często leczy się w specjalistycznym szpitalu i nagle kontrakt na te usługi wygrywa inna mała placówka, która przejmuje dalszą opiekę nad chorym – powiedziała na ostatnim Forum Rynku Zdrowia Agnieszka Pachciarz, prezes NFZ.

A wiceminister zdrowia Sławomir Neumann mówi „Rz", że w Polsce jest nadmiar placówek kardiologicznych czy okulistycznych, brakuje natomiast oddziałów geriatrycznych i psychiatrycznych.

Promesy dla lecznic

Dlatego właśnie Ministerstwo Zdrowia chce regulować obszar świadczeń za pomocą promesy kontraktowania. Będzie to dokument, w którym regionalny NFZ lub wojewoda przyrzeknie danej placówce, że w najbliższych pięciu–sześciu latach Fundusz będzie kontraktował z nią usługi. Pomysł ma zostać urzeczywistniony w nowelizowanej ustawie o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych.

– Promesę dostanie zarówno publiczna, jak i prywatna placówka. Warunkiem jest to, aby gwarantowała kompleksowe leczenie pacjenta. Dla szpitala będzie to także sygnał, że może inwestować np. w budowę – tłumaczył Neumann.

Pomysł podoba się menedżerom szpitali, ale eksperci ostrzegają, że aby rozwiązanie okazało się korzystne dla pacjenta, szpital z promesą musi być monitorowany. Nie może osiąść na laurach.

– Jest ryzyko, że dyrektor publicznej lecznicy, która dostanie przyrzeczenie kontraktu na kilka lat, przestanie dbać o dobrą i specjalistyczną opiekę nad chorym. Dlatego gdy już szpital dostanie promesę, NFZ powinien sprawdzać, jak personel w nim pracuje i czy np. niedoleczeni pacjenci wracają na oddziały – podkreśla Adam Koziarkiewicz, ekspert ds. ochrony zdrowia. Zaznacza też, że gdy efekty monitoringu okażą się negatywne, Fundusz powinien mieć możliwość odwołania promesy.

Teraz NFZ sprawdza jakość usług świadczonych przez szpital tylko podczas konkursu. Na etapie podpisywania kontraktu ocenia bowiem, jacy specjaliści pracują w placówce i jakim sprzętem ona dysponuje.

Konkurencja

By zapobiec „pączkowaniu" placówek w procedurach, za które NFZ dobrze płaci, ministerstwo chce także regulować rynek przez zwiększenie wpływu wojewody na tworzenie nowych lecznic. Teraz prowadzi ono tylko rejestr szpitali, ale w przyszłości podzieli go na dwie części. Do pierwszej zapisze tylko placówki, które zamierzają się ubiegać o pieniądze publiczne, do drugiej natomiast lecznice starające się tylko o finanse prywatne.

Z rozwiązań byliby zadowoleni zarządzający dużymi lecznicami. Krystyna Barcik, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy, wskazuje, że w województwie dolnośląskim dużo chętnych stara się zawsze o kontrakt na kardiologię inwazyjną, dializoterapię czy artroskopię.

– Firmy prywatne wyłapują z NFZ lepsze kąski. Są to dobrze płatne, a mniej skomplikowane procedury – mówi dyrektor Barcik. Podkreśla, że duże szpitale ponoszą koszty powikłań takich zabiegów. Bo gdy np. pacjentowi przy rozbijaniu kamieni w lecznicy prywatnej personel zatknie przewód moczowy, to nie może go już dalej leczyć. Nie ma bowiem zaplecza i wiezie go do szpitala specjalistycznego.

Z tymi twierdzeniami nie zgadzają się prezesi niepublicznych lecznic.

– To nieprawda, że wybieramy tylko rodzynki. Problem polega na tym, że rynek szpitali prywatnych jest wciąż za mały w stosunku do państw UE bo to obecnie tylko 3 proc. budżetu NFZ – mówi Krzysztof Macha, dyrektor niepublicznego ZOZ Oculus. Z kolei Andrzej Mądrala z Pracodawców RP chwali pomysł promesy, bo dzięki niej płatnik dawałby sygnał, gdzie i jakie są potrzeby zdrowotne. – Mając przyrzeczenie, wiedzielibyśmy, że można inwestować w tym obszarze i tam budować szpitale – podsumowuje Mądrala.

Ministerstwo Zdrowia razem z NFZ zamierzają przeorganizować rynek szpitali. Urzędnicy uzasadniają, że o jeden kontrakt w konkursie na zabiegi, za które Fundusz dobrze płaci, ubiega się teraz za dużo chętnych, podczas gdy do przeprowadzania świadczeń gorzej płatnych ich nie ma.

– Rynek większości świadczeń jest przesycony. To niekorzystne także dla pacjenta. Często leczy się w specjalistycznym szpitalu i nagle kontrakt na te usługi wygrywa inna mała placówka, która przejmuje dalszą opiekę nad chorym – powiedziała na ostatnim Forum Rynku Zdrowia Agnieszka Pachciarz, prezes NFZ.

Pozostało 85% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"