Po tygodniach treningów i latania po świecie przed drużyną Nikoli Grbicia pierwszy poważny egzamin. Kilku zawodników debiutowało w powoływanej przez niego kadrze, wielu miało za sobą długi sezon lub wraca po kontuzjach. Grbić ciągle nie może korzystać z wracającego do zdrowia Wilfredo Leona i kontuzjowanego Norberta Hubera.
W trakcie gry w Lidze Narodów role na poszczególnych pozycjach jeszcze nie były do końca rozpisane, więc selekcjoner często zmieniał skład. Na szczęście nie wpłynęło to na wyniki. Może zadziałało podejście serbskiego szkoleniowca, który dla nauki nie zamierza poświęcać wygrywania.
– Grbić powiedział, gdy przedstawialiśmy go jako selekcjonera, że chce wygrywać w każdym meczu, w każdym turnieju. Powtarza, że nie ma taryfy ulgowej w żadnym spotkaniu. Nie musimy wywierać dodatkowej presji, bo sam nakłada ją na siebie, sztab i zawodników. Nie musimy mówić o naszych oczekiwaniach, bo to jest jasno zadeklarowane przez samego trenera – mówił „Rz” prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej (PZPS) Sebastian Świderski.
To podejście było widać w fazie grupowej Ligi Narodów. Polacy wygrali dziesięć spotkań, a przegrali tylko dwa – z Włochami oraz Iranem (2:3 w Ergo Arenie), z którym zmierzą się teraz w meczu o awans do półfinału.
– Iran zrobił swoimi występami w Ergo Arenie świetne wrażenie. Grali fajną siatkówkę, ale warto pamiętać, że dla nich gdański turniej był trochę celem samym w sobie. Potrzebowali zwycięstw, żeby awansować do fazy finałowej. To mogło wpływać na sposób ich treningu w ostatnich tygodniach. Z kolei czołowe drużyny, pewne awansu, ćwiczyły już pod kątem Bolonii. Po Irańczykach było widać, że dobrze się ze sobą czują, a to nie było w przeszłości regułą. Czasami w trakcie meczów rozpadali się od środka. Mogła się podobać gra ich środkowych i atakujących – mówi „Rz” Jakub Bednaruk, trener wielu klubowych drużyn.