To oznacza, że kasy samorządowego przewoźnika nie znikną z polskich dworców. Taka groźba pojawiła się z początkiem kwietnia, kiedy to z uwagi na niepłacenie za wynajmowane pomieszczenia PKP zażądało od przewoźnika natychmiastowego opuszczenia kas na największych polskich dworcach. Przewoźnik zapowiedział, że nie zrobi tego bez nakazu sądowego, PKP zaś poinformowało, że za bezumowne korzystanie z kas zaczęło naliczać czynsz dziesięciokrotnie wyższy niż dotąd, czyli w wysokości ok. 30 mln zł miesięcznie. Władze spółki matki kolejowej grupy zapowiedziały też, że nie wpuszczą samorządowego przewoźnika na żaden z nowo remontowanych dworców po zakończeniu prac.
Negocjacje trwały ponad pół roku. Władze spółek porozumiały się właśnie co do wysokości zadłużenia, określając je na ok. 80 mln zł. – Dług został rozłożony na raty, ostatnia ma zostać spłacona do końca przyszłego roku – mówi Jacek Prześluga, wiceprezes PKP. – Wpłynęła już do nas pierwsza transza – dodaje Prześluga. Na początku tygodnia Przewozy Regionalne przelały na konta spółki PKP 15 mln zł. – To dla nas korzystne porozumienie – mówi Małgorzata Kuczewska-Łaska, prezes Przewozów Regionalnych.
PKP zdecydowało też, że nie będzie wymagać zapłacenia dziesięciokrotnego czynszu za korzystanie z kas naliczanego od 1 kwietnia. Mowa o ponad 135 mln zł. W zamian za to Przewozy Regionalne, ustalając wysokość bieżącego zadłużenia, nie domagały się uwzględnienia110 mln zł, które ich zdaniem PKP jest winne przewoźnikowi z tytułu nieprzekazania prawa do windykowania należności za przejazdy bezbiletowe, czyli od gapowiczów. – Odsunęliśmy ten temat na boczny tor – mówi prezes Kuczewska-Łaska.
Jak zapowiada prezes Prześluga, podpisanie porozumienia o spłacie długów otwiera Przewozom Regionalnym drogę na polskie dworce. – Nie chcieliśmy współpracować z firmą, która nam nie płaciła i nie była poważnym partnerem biznesowym. Podpisanie porozumienia i spłata pierwszych należności zmienia sprawę – podsumowuje Jacek Prześluga.
Ugoda z PKP to nie koniec kłopotów Przewozów Regionalnych. – Wciąż nie mamy ugody dotyczącej spłaty naszych zobowiązań wobec PKP PLK za korzystanie z torów. A te są największe – przyznaje Małgorzata Kuczewska-Łaska.