Co łączy Kielce, Świdnik czy Wrześnię? W każdym z tych miast istnieją prężne niegdyś, a dziś podupadłe, kompleksy basenowo-rekreacyjne. Powstały przy zakładach pracy, ale teraz – w zmienionych warunkach ekonomicznych – ich właściciele nie chcą utrzymywać czegoś, co nie jest związane z ich podstawową działalnością, a tylko generuje koszty.

50-metrowa odkryta pływalnia w Świdniku już drugi sezon stoi nieczynna. Kompleks przy ul. Fabrycznej, należący do PZL Świdnik, dzierżawi teraz miasto, ale korzysta tylko z krytego basenu i hali sportowej. – Temat odkrytej pływalni jest definitywnie zamknięty, bo nigdy nie będzie ona spełniać dzisiejszych standardów. To jest raczej odkryte gruzowisko. Doprowadzenie jej do stanu używalności kosztowałoby kilkadziesiąt milionów złotych. Bardziej opłacalne byłoby zbudowanie nowego basenu połączonego z minispa czy aqua-parkiem – twierdzi Artur Soboń, sekretarz w UM Świdnika.

Podkreśla, że basen jest w tak fatalnym stanie, że nie pomagają nawet doraźne działania ratusza, by obiekt zabezpieczyć. – Zimą napuściliśmy do niego wody. Wydaliśmy pieniądze, a woda i tak wypłynęła z niecki – żali się Soboń. Ale urząd jest zainteresowany tym terenem – jego kupnem lub dalszą dzierżawą (obecna wygasa 15 września). Do końca czerwca władze mają podjąć decyzję w sprawie nabycia 4 ha działki wraz z obiektami sportowymi. Włoski właściciel PZL – spółka AgustaWestland – nie chce dłużej mieć kompleksu w swoich aktywach. Jeśli nie kupi go miasto, trafi on na licytację. Włosi obniżyli nawet cenę z 8,4 mln zł do 6,5 mln zł, ale dla ratusza i tak jest ona za wysoka. – To byłoby dopiero preludium do dalszych wydatków. Kompleks znajduje się w przemysłowej części miasta, więc brakuje infrastruktury. Trzeba byłoby też wyremontować kryty basen, bo nasze obecne funkcjonowanie tam polega na ciągłym łataniu dziur. Sam koszt utrzymania sięga 1,8 mln zł rocznie. Gdyby obniżyli cenę, bylibyśmy skłonni to kupić – podkreśla Soboń.

Inwestować na terenie klubu sportowego Tęcza przy ul. Zagańskiej chciałby też kielecki ratusz. Plan zagospodarowania przestrzennego przewiduje wybudowanie tam hotelu z przystanią jachtową. Problem w tym, że nie wiadomo, kto ma prawo własności do tego terenu – miasto czy klub Społem Tęcza należący kiedyś do Spółdzielni Spożywców Społem. – Klub ma decyzję o oddaniu mu tego terenu w użytkowanie wieczyste, ale nie ma aktu notarialnego. Na drodze sądowej trzeba ustalić, kto ma prawa do tych działek. W ciągu miesiąca lub dwóch chcemy to ustalić. Jeśli się okaże, że grunt należy do miasta, skierujemy sprawę do sądu – mówi Filip Pietrzyk, dyrektor Wydziału Gospodarki Nieruchomościami i Geodezji w UM Kielce. Tymczasem znajdujący się na terenie basen odkryty nie działa już od dobrych kilku lat. Był projekt jego reaktywacji, ale nie znalazł się inwestor. – Nie ma komu wyłożyć na to pieniędzy. Dawniej to miasto dopłacało do biletów, co pozwalało wyjść na zero. Teraz nie ma takiej woli ze strony urzędu – twierdzi Wojciech Kardynalski, prezes KS Tęcza.

Krzysztof Półgrabia, prezes grupy Pamapol, która wraz z przejęciem spółki Cenos nabyła należący do niej kompleks basenowo-rekreacyjny Wodny Świat Cenos we Wrześni, twierdzi, że do takich obiektów zawsze się dokłada. – Przez kilka ostatnich lat basen nie generował zysków, więc zapadła decyzja o jego sprzedaży. Nie chcemy mieć czegoś nieefektywnego, na co pracują inne działy – tłumaczy Półgrabia. Pływalnia od stycznia stoi zamknięta, ale wkrótce może się to zmienić. Zarząd spółki rozmawia z władzami miasta o możliwościach dofinansowania. – Jeśli dostaniemy pieniądze, to istnieje możliwość czasowej zmiany strategii. Ten okres przejściowy może trwać nawet kilka lat – zaznacza Półgrabia.