Minister Bartosz Arłukowicz postanowił rozwiązać palący problem zadłużonych szpitali, które nie mają pieniędzy, by wykupywać ubezpieczenie od zdarzeń medycznych od monopolisty na rynku – Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń, który chce od 300 do 600 tys. zł za polisę.
Chodzi o nowe polisy, które miały funkcjonować obok od dawna obowiązujących ubezpieczeń od odpowiedzialności cywilnej (OC) szpitali. Dzięki nim poszkodowani pacjenci mieli szybciej otrzymywać odszkodowanie. Teraz nie będzie to już takie pewne.
Tymczasem to sprawa niecierpiąca zwłoki, bo za brak polisy grozi szpitalowi wykreślenie z rejestru podmiotów leczniczych prowadzonego przez wojewodę. W konsekwencji szpitale takie nie będą mogły leczyć. Ministerstwo Zdrowia proponuje zatem teraz, aby dyrektor lecznicy miał swobodę i sam zadecydował, czy jego placówkę stać na nowe ubezpieczenie. Projekt założeń przewiduje za to, że jeśli szpital nie wykupi polisy, a wojewódzka komisja orzeknie, że to w nim pacjent został poszkodowany, wypłaci on choremu odszkodowanie ze swojego budżetu.
– Cieszymy się z tych propozycji, bo polisa, za którą PZU chciało od nas 700 tys. zł, była za droga i przez to mielibyśmy mniej pieniędzy na leczenie pacjentów w szpitalu – mówi Krystyna Barcik, dyrektor szpitala specjalistycznego w Legnicy.
Zmiany chwalą też samorządowcy.