Z informacji, które „Rz" zebrała w urzędach wojewódzkich, wynika, że ok. 310 szpitali publicznych i niepublicznych w kraju zadeklarowało wojewodzie, iż wykupiło polisy od zdarzeń medycznych. Dyrektorzy lecznic wypełnili tym samym obowiązek, jaki nałożyła na nich ustawa o działalności leczniczej. Nakazywała ona zakup dodatkowych polis OC do końca czerwca 2012 r. Brak polisy wiązał się z surowymi sankcjami – z wykreśleniem z rejestru podmiotów prowadzących działalność leczniczą włącznie.
Szybko się jednak okazało, że większość szpitali w kraju nie stać na zakup nowej polisy, bo jedyną firmą, która zaoferowała ochronę finansową na wypadek, gdyby pacjent wywalczył odszkodowanie przed wojewódzką komisją, jest PZU.
Monopolista zażądał średnio 600 tys. zł od lecznicy za ubezpieczenie, co przekraczało możliwości finansowe wielu placówek. I właśnie pod ich presją posłowie znowelizowali w czerwcu ustawę, przesuwając termin obowiązkowych polis o dwa lata, czyli na 2014 r. Od tej pory posiadanie ubezpieczenia stało się fakultatywne.
Ponad 300 placówek czuje się oszukanych.
– Wydałem 0,5 mln zł na ubezpieczenie. Dostosowałem się do przepisów ustawowych, a one okazały się nieaktualne. W takim razie zwrócę się do ministra zdrowia, aby oddał mi pieniądze, które przez niego musiałem wydać, bo przepisy były wprowadzone byle jak, bez rzetelnej analizy finansowej – mówi Marek Nowak, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Grudziądzu.