Renata G. 12 lutego 2009 r. wieczorem szła ścieżką utwardzaną płytami betonowymi. Zbudowano ją około 30 lat temu, kiedy powstawały bloki osiedla Zachód w Chełmie. Znajdujące się na niej płyty betonowe były częściowo skruszone, miały szczeliny i braki w łączeniu. Na jednej z dziur Renata G. doznała otwartego złamania nogi.
Miasto Chełm, właściciel nieruchomości, nie uznało swojej odpowiedzialności za wypadek. Argumentowało, że nie miało wiedzy o istnieniu takiego przejścia między osiedlami, tym bardziej że płyty ułożyła osoba trzecia. Potem podnosiło także, że jest zwolnione z odpowiedzialności, dlatego że miejsce, w którym doszło do wypadku, nie miało „formalnoprawnego" charakteru drogi publicznej ani chodnika.
Sąd Rejonowy w Chełmie uznał, że miasto oraz towarzystwo ubezpieczające, w którym miało wykupioną polisę OC, odpowiadają za wypadek. Wprawdzie trakt nie stanowił drogi gminnej, ale był drogą wewnętrzną. Miasto, jak każdy właściciel, powinno się orientować w urządzeniach znajdujących się na jego nieruchomości i ich stanie. Powinno także zapobiegać ewentualnym niebezpieczeństwom, tym bardziej że przejście było wykorzystywane przez mieszkańców od kilkudziesięciu lat. Sąd podkreślił, że jeśli miasto tego nie akceptowało, powinno zlikwidować trakt, ogrodzić oraz umieścić ostrzeżenia i znaki zakazu. Dopuszczając zaś części nieruchomości do powszechnego użytku w formie co najmniej traktu pieszego, miało obowiązek utrzymania tego rodzaju przejścia w stanie umożliwiającym bezpieczne korzystanie z niego.
Sąd podniósł także, że trakt ten nie powstał na skutek korzystania przez przypadkowe osoby, lecz stanowił zwartą całość posiadającą stosowne urządzenia w postaci nawierzchni z płyt betonowych. Nie można więc się zgodzić, że droga była „samowolnym traktem pieszym". Miasto i towarzystwo ubezpieczeniowe mają zapłacić poszkodowanej 26,5 tys. zł zadośćuczynienia. Wyrok utrzymał w mocy Sąd Okręgowy w Lublinie.
sygnatura akt: II Ca 525/11