Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego, przestrzega, że region musi radykalnie obcinać koszty inwestycyjne, żeby móc oddawać biedniejszym samorządom pieniądze (tzw. janosikowe). W ostatnich dniach województwo zapłaciło 64 mln zł, co tymczasowo uchroniło je przed zajęciem kont przez komornika. Faktycznie województwo musi jeszcze zapłacić ponad 100 mln zł janosikowego, choć ma prawie 2 miliardy zł długu.
Większe miasta większe wydatki
– Zalegamy z pieniędzmi, które nie wpłynęły do nas w roku ubiegłym w postaci podatku, głównie podatku dochodowego CIT od osób prawnych. Nie mamy skąd ich wziąć – mówi Adam Struzik. – Ten mechanizm jest tak dysfunkcjonalny, że doprowadza do rosnącego zadłużenia województwa i zmusza do radykalnych oszczędności.
– Przepisy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego nie uwzględniają specyfiki dużych miast. Koszty zadań publicznych wykonywane w dużych miastach są znacznie większe niż w małych – mówi profesor Hubert Izdebski, reprezentujący Radę Miasta Warszawy przed Trybunałem Konstytucyjnym.
Warszawa kwestionuje nie samą ideę janosikowego, ale sposób jego realizacji i naliczania wpłat. System wyłącza bowiem ok. 4,8 proc. dochodów bogatszej gminy.
W 2011 r. powstała inicjatywa obywatelska, która stworzyła obywatelski projekt nowelizacji ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Obecnie trwają nad nim prace w komisji sejmowej. Zakłada m.in., że część janosikowego powinna być finansowana z budżetu państwa.