Chaos, nieprzejrzystość i kłamstwa. Taki obraz kontraktowania usług medycznych z lecznicami maluje NIK w raporcie pokontrolnym w NFZ i szpitalach. Główny wniosek: NFZ niewłaściwie zarządza składką zdrowotną. Podpisuje umowy, ale nie z placówkami, które oferują najlepsze usługi. Wybiera kontrahentów według niejasnych kryteriów.
Z raportu wynika, że w kontraktowaniu najbardziej rażą kłamstwa placówek medycznych, których NFZ nie weryfikuje. Jako przykład NIK podaje poradnie specjalistyczne w województwie łódzkim. Lecznica, która dostała kontrakt, wskazała w ofercie, że przyjmuje pacjentów w dwóch miejscach, a sprzęt medyczny potrzebny do leczenia przewozi między jednym i drugim punktem. Kontrolerzy NIK stwierdzili jednak, że to niewykonalne, ponieważ te punkty dzieli 26 km. Fundusz nie weryfikuje też kwalifikacji ani dostępności dla pacjentów kadry medycznej. Okazuje się, że ten sam lekarz może fizycznie przyjmować w dwóch miejscach równocześnie, bo dwie lecznice wykazują pokrywające się godziny jego pracy.
NIK wykazała też, że negocjacje, jakie ma prowadzić NFZ z lecznicami, są w rzeczywistości fikcją. A zobowiązuje do nich ustawa o świadczeniach opieki zdrowotnej.
NFZ podpisuje kontrakty, narzucając lecznicom warunki. Jeśli dochodzi już do rozmów, zazwyczaj urzędnicy dążą do obniżenia ceny za usługi. Doskonale nadają się do tego szpitale, bo dostają stałą cenę, bez względu na to, jaką ofertę przedstawią. Niejasne jest też, dlaczego NFZ z własnej inicjatywy podnosi niektórym oferentom ceny.
Jeszcze gorzej NIK oceniła termin konkursów. Są przeprowadzane pod koniec roku, nawarstwiają się, dlatego panuje chaos.