Czytelnik kupił nieruchomość z domem jednorodzinnym. Okazało się, że ok. 120 mkw. działki przez niego zajmowanej nie jest własnością jego, ale gminy. W takiej samej sytuacji jest jego sąsiad. W sumie chodzi o ok. 250 mkw. Gmina teraz dopatrzyła się tego i żąda czynszu dzierżawnego. Odmówiła sprzedaży gruntu czytelnikowi, choć do działki nie ma dostępu z drogi publicznej, a wytyczenie go byłoby możliwe tylko przez działkę jego albo sąsiada. Twierdzi, że musi przeprowadzić przetarg. Czy gmina ma rację
– pyta czytelnik.
Zgodnie z art. 37 ust. 2 pkt 6 ustawy z 1997 r. o gospodarce nieruchomościami gmina może sprzedawać w trybie bezprzetargowym nieruchomość lub jej część, jeśli może to poprawić warunki zagospodarowania nieruchomości przyległej, ale tylko gdy sprzedawanej nieruchomości czy jej części nie można zagospodarować jako odrębnej nieruchomości.
Ten tryb sprzedaży wchodzi jednak w rachubę, jeśli dana nieruchomość czy jej część może poprawić warunki zagospodarowania jednej przyległej nieruchomości. Jeśli sprzedaż może mieć takie znaczenie w odniesieniu do dwu lub więcej działek, tryb bezprzetargowy jest niemożliwy.
Można się domyślać, że taka sytuacja występuje i że dokupieniem gruntu może być zainteresowany co najmniej sąsiad czytelnika. Wtedy gmina musi przeprowadzić przetarg. Potwierdził to Sąd Najwyższy w wyroku z 5 lipca 2006 r. (sygn. IV CSK 98/06). Jeśli bowiem tylko jedna osoba byłaby zainteresowana kupnem, organizowanie przetargu nie miałoby sensu. Gdy jednak zainteresowanych może być więcej i sprzedawana nieruchomość czy jej część może mieć związek funkcjonalny z więcej niż jedną nieruchomością przyległą, taki tryb sprzedaży jest niedopuszczalny – uznał SN.