Miasta szykują się do zmiany nazw

Gorzów nie chce być już Wielkopolski, a Stargard – Szczeciński. Powód? Walczą o własną markę i tożsamość

Publikacja: 11.03.2011 01:31

Stargard jużnie chce być Szczeciński

Stargard jużnie chce być Szczeciński

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gorajski Dariusz Gorajski

– Słowo „Wielkopolski" w nazwie Gorzowa jest zupełnie zbędne. Za jego używaniem nie przemawiają ani względy historyczne, ani geograficzne – mówi Jerzy Synowiec, gorzowski radny PO.

W mieście, położonym w województwie lubuskim, trwa dyskusja na temat zmiany nazwy. – Propozycja wynika z Długoterminowej Strategii Zarządzania Marką Gorzów. W 2010 r. zatwierdziła ją rada – wyjaśnia Anna Zaleska, rzecznik magistratu. – Planujemy oczywiście przeprowadzenie konsultacji społecznych.

Pomysł zmiany nazwy nie jest nowy. W 2000 r. był już w tej sprawie plebiscyt. Większość mieszkańców opowiedziała się wtedy za starą nazwą. Ale teraz urzędnicy już zaczęli kampanię, która ma przekonać gorzowian do zmiany. Podczas targów edukacyjnych na początku marca wśród młodzieży rozprowadzana była ulotka z krótkim testem. Przykładowe zadanie: „Spotkaj się ze znajomymi gorzowianami. Następnie powiedz im następujące zdanie: „W antrejce na ryczce stały pyry w tytce". Jeżeli znajomi uznali, że co najwyżej postradałeś zmysły, to... gratulujemy znajomych. Powtórz to samo zdanie w Wielkopolsce. Czyżby odbiór był inny?".

– Nie chcemy obrażać Wielkopolski. To miał być żart, który zaznacza naszą odrębność – zastrzega Zaleska.

Gorzów rzeczywiście nigdy do Wielkopolski nie należał. Przed wojną wchodził w skład Niemiec i nosił nazwę Landsberg an der Warthe. Po przyłączeniu do Polski krótko nazywał się Kobyla Góra, potem Gorzów nad Wartą. W 1946 r. Komisja Ustalania Nazw Miejscowości uznała, że miasto powinno nazywać się Gorzów Wielkopolski. Była to pochodna zaliczenia go do województwa poznańskiego. W 1975 r. Gorzów stał się stolicą nowo utworzonego województwa gorzowskiego, a po kolejnej reformie (1999 r.) – jedną z dwóch stolic województwa lubuskiego. Nazwa jednak została.

– Zresztą w regionie mamy niezły geograficzny galimatias. Niedaleko Gorzowa Wielkopolskiego leżą Nowogródek Pomorski i Ośno Lubuskie. Czas to ujednolicić – uważa Synowiec.

Zaleska: – Mieszkańcy naszego regionu pojawili się tu po drugiej wojnie. Ściągnęli z różnych stron. Regionalna tożsamość dopiero się buduje. Zmiana nazwy może pomóc we wzmocnieniu lokalnego patriotyzmu.

Zwolennicy zmiany podkreślają, że dla mieszkańców nie musi się ona wiązać z kosztami. Można ją wprowadzać stopniowo, zgodnie z naturalnym rytmem wymiany dokumentów.

Ale sceptyków nie brakuje. – Działania miasta są przedwczesne. Wprowadzenie zmian trzeba dobrze przygotować, a dotąd nie widziałem żadnego dokumentu, który całościowo opisywałby to zagadnienie. W tej chwili to temat zastępczy – mówi Mirosław Rawa, radny PiS.

Tymczasem polskie miejscowości zmieniają nazwy na potęgę. Według danych MSWiA w ciągu ostatnich trzech lat zrobiło ich tak ponad 500. W większości były to wioski. Ale nie tylko.

To może pomóc we wzmocnieniu lokalnego patriotyzmu Anna Zaleska rzecznik gorzowskiego magistratu

W przyszłym tygodniu okaże się, czy za skróceniem nazwy opowiedzą się mieszkańcy Stargardu Szczecińskiego. W mieście trwają konsultacje społeczne w tej sprawie. – Nie mamy żadnych kompleksów, ale walczymy o własną tożsamość – zapewnia Jan Zenkner, prezes Towarzystwa Przyjaciół Stargardu, które w 1999 r. zainicjowało akcję. – Przez 900 lat funkcjonowała nazwa Stargard, dopiero w 1950 r. dodano przymiotnik „Szczeciński". Władze chciały odróżnić Stargard od Starogardu Gdańskiego, z którym często mylono nasze miasto. W efekcie mamy nazwę długą, niepraktyczną i często dezinformującą.

Jak przekonuje wiceprezes Stowarzyszenia Czas Przestrzeń Tożsamość Marek Ober, „szczecińskość" może być tutaj odbierana jako przyporządkowanie większemu sąsiadowi. – Tymczasem od średniowiecza miasta ze sobą walczyły. Zwykle agresorem był Szczecin, który zazdrościł Stargardowi doskonałego położenia na szlaku handlowym – opowiada.

Bardziej praktyczny wymiar miała zmiana, którą w 2003 r. wprowadził Kostrzyn (Lubuskie). Dotychczasowa nazwa została uzupełniona o słowa „nad Odrą", a wszystko po to, by odróżnić się od wielkopolskiego „bliźniaka". – Niejedna przesyłka trafiała nie do tego Kostrzyna, co powinna. Zdarzało się też, że tiry zmierzające do granicy omyłkowo trafiały pod Poznań – tłumaczy Andrzej Kunt, burmistrz Kostrzyna nad Odrą.

Procedura zmiany nazwy nie jest prosta. Nie wystarczą społeczne konsultacje i podjęcie przez samorząd stosownej uchwały. Wniosek trafia potem do wojewody, który po zaopiniowaniu przesyła go do MSWiA. Musi to zrobić do 31 marca. Wniosek jest rozpatrywany na posiedzeniu Komisji Nazw Miejscowości i Obiektów Fizjograficznych. Jeśli zmiana zostanie zaakceptowana, wchodzi w życie 1 stycznia kolejnego roku.

– Słowo „Wielkopolski" w nazwie Gorzowa jest zupełnie zbędne. Za jego używaniem nie przemawiają ani względy historyczne, ani geograficzne – mówi Jerzy Synowiec, gorzowski radny PO.

W mieście, położonym w województwie lubuskim, trwa dyskusja na temat zmiany nazwy. – Propozycja wynika z Długoterminowej Strategii Zarządzania Marką Gorzów. W 2010 r. zatwierdziła ją rada – wyjaśnia Anna Zaleska, rzecznik magistratu. – Planujemy oczywiście przeprowadzenie konsultacji społecznych.

Pozostało 90% artykułu
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara