Podręczniki będą mogły być publikowane tylko w wersji elektronicznej, np. na płycie lub w Internecie. A te, które wydano na papierze, będą musiały mieć także postać elektroniczną – takie zmiany chce wprowadzić resort edukacji. Wczoraj skierował do konsultacji rozporządzenie w tej sprawie.
Wyjątkiem byłyby książki dla najmłodszych, bo – jak tłumaczy rzecznik prasowy MEN Grzegorz Żurawski – dzieci w klasach I – III muszą się uczyć odręcznego pisania.
Po co ta zmiana? Resort tłumaczy, że używanie e-książek upowszechni nowoczesne technologie w szkole i odciąży tornistry. Poza tym uczeń będzie mógł wybrać, z jakiej wersji podręcznika korzystać: papierowej czy elektronicznej. Żurawski przekonuje, że jest jeszcze jedna zaleta: e-podręczniki powinny być tańsze, bo wydawcy nie będą ponosić kosztów druku i dystrybucji, gdy treść umieszczą w sieci.
Jednak prezes Polskiej Izby Książki Piotr Marciszuk uważa, że takie książki nie będą tańsze. – Tak samo trzeba zapłacić autorom. Ich przygotowanie też kosztuje – zaznacza. Jego zdaniem obowiązek wydawania e-podręczników może nawet spowodować wzrost cen tych wydawanych tradycyjnie. – Niewielu uczniów kupi e-podręcznik, bo szkoły nie są przygotowana do ich używania i koszty przymusowej produkcji będą rekompensowane ceną papierowych książek – tłumaczy.
Rzecznik MEN jest innego zdania: "Korzystanie z nowych technologii i Internetu jest dla dużej części uczniów codziennością" – stwierdza w wydanym wczoraj komunikacie. Powołuje się na dane GUS, według których ponad 90 proc. gospodarstw domowych z dziećmi w wieku poniżej 16 lat ma komputer, a 83 proc. dostęp do Internetu.