Hanna Majszczyk, wiceminister finansów, obiecała samorządowcom w grudniu 2013 r., iż w nowym roku powstanie baza najpilniejszych zadań zleconych przeznaczonych do oszacowania. Zapowiedziała też powołanie w tym celu zespołu w lutym 2014 roku. Tym samym wielokrotne petycje samorządów doczekały się pozytywnej reakcji.
Gminy dopłacają od lat z własnych środków do wykonywania zadań zleconych, łamiąc art. 249 ust. 1 pkt 2 ustawy o finansach publicznych. Na tę nieprawidłowość nie zareagowało jednak ani Ministerstwo Finansów, ani RIO, ani NIK.
Samorządy wykonują zadania zlecone administracji rządowej oraz inne, na podstawie ustaw, za co powinny, zgodnie z konstytucją (art. 167), z ustawami: o samorządzie gminnym (art. 8 ust. 3) i o dochodach j.s.t. (art. 49 ust. 1), otrzymywać dotacje z budżetu państwa w wysokości umożliwiającej ich wykonywanie. Zadania zlecone są obowiązkowe. Ustawodawca uznał bowiem, iż pewne zadania rządowe powinny być wykonywane na szczeblu lokalnym, m.in. dotyczące ewidencji ludności, dowodów tożsamości czy praw jazdy.
W ostatnich miesiącach nasiliły się protesty organizacji samorządowych w tej sprawie. Związek Miast Polskich zagroził rządowi pozwem zbiorowym, Związek Gmin Warmińsko-Mazurskich ostrzegł, iż samorządy ograniczą ich wykonywanie do wysokości otrzymanej od wojewody dotacji. Swoje stanowisko w sprawie niedofinansowania przedstawił też Konwent Marszałków oraz Związek Gmin Wiejskich.
W odpowiedzi samorządy dostawały wyjaśnienie, iż finansowanie zadań zleconych z podziałem na poszczególne jednostki ustalają wojewodowie. Ci zaś odbijali piłeczkę, że w razie niepełnego finansowania samorządy mogą skorzystać z drogi sądowej. Na nią nie chcą się decydować, bo bywa żmudna i kosztowna. Gdy jednak nastąpiło załamanie ich równowagi finansowej, upomniały się o dotacje we właściwej wysokości.