Z takim postulatem do Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju wystąpił poseł Eugeniusz Kłopotek z PSL. W swojej interpelacji do tego resortu wskazywał, że w wielu przypadkach szerokość drogi mogłaby mieć 3,5 metra.
Zdaniem posła Kłopotka nie zawsze jest konieczne budowanie drogi o szerokości pięciu metrów. W interpelacji przekonywał, że często wystarczy 3,5m plus utwardzenie tłuczniem pobocza. A takie rozwiązanie pozwoliłoby zaoszczędzić środków i przeznaczyć je na kolejne przebudowy dróg.
Pomysł posła pojawił się podczas jego rozmów z wójtami. I taki standard drogi w miejscu o bardzo małym natężeniu ruchu pewnie problemów by nie sprawił – samochody jadące z naprzeciwka mogłyby się wyminąć zjeżdżając sobie nawzajem nieco co utwardzone pobocze. Jednak resort infrastruktury nie jest skłonny na obniżenie minimalnej szerokości drogi w „Programie rozwoju gminnej i powiatowej infrastruktury drogowej na lata 2016-2020".
Paweł Olszewski, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju w odpowiedzi na interpelację wskazuje, że celem programu jest tworzenie bezpiecznej, spójnej, zrównoważonej i przyjaznej użytkownikowi sieci drogowej. Temu celowi zostały podporządkowane kryteria według których oceniane będą wnioski o dofinansowanie w ramach tego Programu. Program ma również pozwolić na efektywne wykorzystanie dostępnych środków finansowych w celu stworzenia infrastruktury drogowej o najlepszych, pod względem bezpieczeństwa ruchu drogowego, parametrach technicznych.
Paweł Olszewski wyjaśnia również, że zgodnie z przepisami rozporządzenia Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej z dnia 2 marca 1999 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać drogi publiczne i ich usytuowanie 3,5 metra to minimalna szerokość pasa ruchu drogowego. A zrobienie drogi o takiej szerokości dla ruchu w obu kierunkach może być dopuszczone tylko w wyjątkowych sytuacjach np. podczas przebudowy drogi.