Federacja Przedsiębiorców Polskich przygotowała raport, z którego wynika, że szpitale, zamawiając usługi w zewnętrznych firmach, stosują triki niezgodne z prawem.
285 dni bez należności
Podstawowy problem polega na tym, że wykonawcy startujący w przetargach nie mają możliwości negocjowania szczegółów zawieranej później umowy. Potwierdzają to zresztą statystyki Urzędu Zamówień Publicznych, który podaje, że w 2015 r. ponad 82 proc. postępowań o udzielenie zamówienia publicznego odbyło się bez negocjacji.
W umowach narzucanych przez szpitale wykonawcom czekają zaś bardzo wysokie kary za „nienależyte czy nieterminowe" wykonanie umowy. Na przykład Wojewódzki Szpital Kliniczny w Zielonej Górze zastrzegł w jednej z takich umów, że za każdy dzień spóźnienia dostawca musi zapłacić 10 proc. wartości dostawy. Jeśli na fakturze jest błąd, szpital naliczy kolejne 3 proc. wartości dostawy.
Z kolei Szpital Czerniakowski w Warszawie narzuca dostawcom kary w wysokości 0,02 proc. wartości całej umowy zawartej z placówką za każdą godzinę spóźnienia z dostawą leków. Nie ma przy tym znaczenia wartość spóźnionej dostawy.
Szpitale bardzo chętnie zastrzegają też w umowach zwolnienie z obowiązku terminowego płacenia swoich zobowiązań. Przedsiębiorcy szacują, że obecnie na zapłatę faktury wystawionej szpitalowi trzeba czekać nawet 285 dni. Jeszcze dwa czy trzy lata temu było to tylko 180 dni.