Szczegółowe, wręcz drobiazgowe, pytania egzaminacyjne, pełna dowolność w ich przygotowaniu i ujemne punkty przyznawane za nieprawidłowe odpowiedzi – to niektóre zarzuty wytaczane pod adresem procedury wyłaniania nowych inspektorów kontroli skarbowej. Dziś nie daje ona żadnej gwarancji rzetelnego sprawdzianu wiedzy kandydatów, a co gorsza – sprzyja korupcji i nepotyzmowi. Wystarczającego zabezpieczenia nie daje nawet kodowanie arkuszy egzaminacyjnych. Nie ma bowiem przeszkód, aby ci, którzy mają zdać, poznali poprawne odpowiedzi wcześniej.
[srodtytul]Masowa porażka[/srodtytul]
Do egzaminu na inspektora kontroli skarbowej przystąpiło 7 grudnia 2009 r. 199 osób, w tym 175 z urzędów kontroli skarbowej. Zdało go natomiast zaledwie 21, w tym 16 pracowników uks (patrz ramka). Co ciekawe, w UKS w Warszawie egzamin zdała tylko jedna osoba z 37, które do niego przystąpiły. W urzędzie jednak aż huczy, że tym szczęśliwcem jest siostrzeniec jednego z zastępców dyrektora Departamentu Kontroli Skarbowej w Ministerstwie Finansów. MF nie chciało tych informacji potwierdzić, zasłaniając się ochroną danych osobowych.
[srodtytul]Będą zmiany[/srodtytul]
Stanowisko inspektora kontroli skarbowej wiąże się z dużą władzą i odpowiedzialnością (szerokie uprawnienia i decyzje wymierzane w milionach złotych), wyższym (o ok. 30 proc.) wynagrodzeniem i pewnością doczekania emerytury, o ile np. samemu nie zechce się odejść do innej pracy. Dlatego tak ważne jest, aby egzamin był sitem, przez które przejdą jedynie wysokiej klasy specjaliści.