– To skandal nad skandalami, by składać hołd pod pomnikiem postawionym w czasach PRL ku czci sowieckiego okupanta – oburza się Paweł Fangor, członek zarządu Stowarzyszenia 10. Pułku Strzelców Konnych, który przed wojną stacjonował w Łańcucie.
Przeciwko decyzji burmistrza Stanisława Gwizdaka zaprotestowali nie tylko kombatanci i stowarzyszenia patriotyczne, ale też starosta łańcucki Adam Krzysztoń. – To wstyd dla miasta i regionu – zaznacza.
Pomnik wdzięczności bojownikom o PRL na łańcuckim rynku stanął 6 listopada 1969 r. Rok temu uzgodniono ze stowarzyszeniem, że zostanie przeniesiony na cmentarz do Kwatery Żołnierzy Armii Czerwonej. Ale burmistrz zdecydował inaczej: monument, na którym widnieje m.in. sylwetka radzieckiego żołnierza, pozostał. A na jego szczycie umieszczono orła w koronie i duży numer 10., który ma nawiązywać do 10. Pułku Strzelców Konnych. Starosta Adam Krzysztoń uznał, że to samowola budowlana i skierował doniesienie do nadzoru budowlanego.
– Takiego dziwadła jeszcze świat nie widział – mówi zbulwersowany Piotr Gołąb, miłośnik historii z Łańcuta.
Oburzony jest również Wit Karol Wojtowicz, wieloletni dyrektor miejscowego Muzeum-Zamku i wiceprezes 10. PSK w Łańcucie z siedzibą w Londynie. – Dopisywanie dziejów tego Pułku do pomnika wszystkim znanego jako apoteoza dążeń do zniewolenia narodu polskiego w czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu oznacza dla nas postępowanie głęboko nieetyczne i sprzeczne z tym, co pułk reprezentował – podkreśla. – Urąga to dobrym obyczajom i powszechnie przyjętym zasadom przyzwoitości.