Tak chce Urząd Zamówień Publicznych. Chociaż bowiem brakuje oficjalnych statystyk, to ostrożnie szacując, firmy tracą rocznie dziesiątki milionów złotych z powodu tego, że nie zdołały uzupełnić dokumentów przetargowych.
– Niedawno jednemu z wykonawców zatrzymano ponad pół miliona złotych – mówi Robert Krynicki, radca prawny z kancelarii Krynicki, Cieślik i Partnerzy. – Był przekonany, że posiadane przez niego dokumenty potwierdzają spełnianie warunków przetargu. Zamawiający uznał inaczej i wezwał do ich uzupełnienia. Firma nie mogła przedłożyć dodatkowych dokumentów, bo ich nie miała, więc straciła wadium – wyjaśnia mec. Krynicki.
[srodtytul]Zapłacą tylko najlepsi[/srodtytul]
Utratę wadium w sytuacji, gdy firma nie uzupełni dokumentów, wprowadzono przed dwoma laty. Miało to zapobiegać zmowom cenowym. Zdarzało się bowiem, że firmy celowo nie dostarczały brakujących zaświadczeń, aby z przetargu odpadła tańsza oferta, a została droższa.
– Mieliśmy wtedy do czynienia z patologią. Tyle że próbując z nią walczyć, wylano dziecko z kąpielą. Najwyższy czas, by zastanowić się nad celowością tego przepisu – uważa Jerzy Baehr z kancelarii Wierciński, Kwieciński, Baehr.