Coraz ostrzejsza rywalizacja w branży dozoru mienia polega na zbijaniu ceny. Pomagają w tym przepisy zachęcające do zatrudniania niepełnosprawnych oraz dofinansowania z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Stawki na usługi ochroniarskie są obecnie tak niskie, że w praktyce nie ma możliwości, aby firmy tej branży poradziły sobie bez niepełnosprawnych pracowników. Na każdego przyjętego na etat otrzymują po kilkaset złotych pomocy z PFRON. Szkopuł w tym, że wysokość dofinansowania zależy od stopnia niepełnosprawności takiego zatrudnionego.
[srodtytul]Groźne schorzenia[/srodtytul]
Jeśli ochroniarz ma orzeczenie o umiarkowanym lub znacznym stopniu niepełnosprawności, to jego pracodawca może liczyć na 1125 zł dofinansowania. Jeżeli jego schorzenia zostały zakwalifikowane jako lekkie, dopłata jest niższa o 360 zł i wynosi 765 zł miesięcznie. Gdy pensje większości pracowników ochrony nie przekraczają minimalnego wynagrodzenia, niepełnosprawni korzystający z większego dofinansowania są bardziej atrakcyjni dla tej branży.
Absurdalność tej sytuacji polega na tym, że firma czy urząd zamawiający takie usługi liczy na to, że w kryzysowej sytuacji ochroniarz stanie na wysokości zadania, dogoni i złapie złodzieja albo wyprowadzi awanturującego się petenta. Trudno jednak oczekiwać tego od pracownika ochrony, który jest niepełnosprawny. Mało tego, zdarza się, że takie osoby ukrywają swoje schorzenia, by uzyskać zatrudnienie. Może się później okazać, że zatajona epilepsja bądź cukrzyca spowoduje śmierć ochroniarza na nocnej zmianie, kiedy w pobliżu nie będzie nikogo, kto mógłby pomóc. Tak się zresztą już zdarzało.