Mowa o 140-km odcinku trasy A1 z Tuszyna do Pyrzowic. Następny w kolejce ma być odcinek autostrady A2 z Warszawy do wschodniej granicy Polski. – Pierwszy przetarg planujemy ogłosić do końca roku – mówi Mikołaj Karpiński, rzecznik resortu infrastruktury. Jeszcze w kwietniu tego roku ministerstwo jako datę ogłoszenia postępowania wskazywało czerwiec.

Jak wyjaśnia Karpiński, podstawą do ogłoszenia przetargów na przyznanie koncesji na budowę i zarządzanie autostradami jest ustalenie, w jaki sposób zrealizować te inwestycje, by nie obciążały długu publicznego. Konsultuje się w tej sprawie m.in. z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym czy z Europejskim Bankiem Odbudowy i Rozwoju.

Eksperci są zgodni, że budowa brakującego odcinka trasy A1 w ramach PPP jest możliwa w taki sposób, by nie obciążać Skarbu Państwa. Powodem jest prognozowany duży ruch. Im mniejszy planowany ruch na prywatnej autostradzie, tym większe ryzyko musiałoby wziąć na siebie państwo, by partner prywatny nie miał problemu ze zdobyciem finansowania. Wzięcie ryzyka ruchu na siebie przez państwo przekłada się zaś na wzrost długu publicznego. A to nie wchodzi w grę.

Wstępnie współpracą z rządem przy budowie kolejnej autostrady są zainteresowane i firmy, i fundusze inwestycyjne obecne na naszym rynku. Jak wyjaśnia Piotr Sarnowski z firmy Skanska, takie projekty wpisują się w podstawową działalność budowlaną spółki, która jest zainteresowana koncesyjnymi przetargami na autostrady w Polsce. Skanska jest udziałowcem Gdańsk Transport Company, która buduje i zarządza trasą A1 z Gdańska do Torunia. Planom rządu przygląda się też Meridiam – udziałowiec Autostrady Wielkopolskiej.

Rząd próbował już znaleźć firmę, która na podstawie koncesji wybuduje i będzie zarządzać trasą A1 na południu Polski. Dwa lata temu koncesję na budowę 180-km odcinka ze Strykowa do Pyrzowic miała dostać Autostrada Południe – mariaż hiszpańskiej Cintry, Budimeksu i Ferrovial-Agroman. Nie zdobyła jednak finansowania.