Wyznacznikiem zabudowy realizowanej w trybie lex deweloper są tzw. standardy urbanistyczne. Wskazują one m.in. wysokość zabudowy, odległość budynków od szkoły czy przystanku komunikacji. Jednak ustawodawca pozostawił samorządom furtkę: każda gmina może te standardy urbanistyczne - według własnych potrzeb - modyfikować. Część gmin je uchwaliła, ale dla wielu deweloperów okazały się tak wyśrubowane, że skutecznie zniechęciły ich do inwestycji mieszkaniowych. W rękach gmin pozostaje też uznaniowość co do lokalizacji inwestycji. Ponadto ten, kto otrzymuje odmowę w praktyce niewiele może zdziałać. Po co ma więc wszczynać całą procedurę?
Czytaj także: Skutki wejścia w życie specustawy mieszkaniowej
Problemu nie rozwiąże ani niedawna nowelizacja specustawy (znosi wymóg minimalnej odległości inwestycji od przedszkola) ani kolejna, bo jakie zmiany w ustawie spowodują wysyp domów mieszkalnych, bez burzenia ładu przestrzennego i ograniczania samorządów? Zadaniem gmin jest wspomaganie mieszkańców w uzyskaniu dachu nad głową, a specustawa może być sposobem do osiągnięcia tego celu. Jednak podstawą takich inwestycji jest współdziałanie samorządów z przedsiębiorcami.