[b]Rz: Czy istnieje pojęcie urzędnika sądowego?[/b]
Janusz Trzciński: Oczywiście, aczkolwiek nie ma jednej ustawy, która określałaby status prawny pracowników sądów administracyjnych. Ich prawa, obowiązki i wymogi kwalifikacyjne reguluje, znowelizowana niedawno, ustawa o pracownikach sądów i prokuratury oraz rozporządzenie wykonawcze prezydenta RP. Stosuje się je odpowiednio w wojewódzkich sądach administracyjnych. W Naczelnym Sądzie Administracyjnym jest stosowana ustawa o Sądzie Najwyższym oraz zarządzenie prezesa NSA. W efekcie tych zmian zaostrzone zostały kryteria dla kandydatów do pracy, również w sądach administracyjnych. Wprowadzono m.in. konkurs na staż urzędniczy i na stanowisko asystenta sędziego.
[b]Taki staż ma trwać rok i kończy się egzaminem. Ale co właściwie daje?[/b]
Kandydat, który zda aplikację urzędniczą, może być zatrudniony w charakterze urzędnika. Może więc pracować np. jako dyrektor biura, jego zastępca, kierownik kancelarii prezesa sądu, sekretarz sądowy, specjalista, informatyk, kierownik sekretariatu izby w NSA, wydziału w WSA, główny księgowy, jego zastępca itp. 1 listopada 2007 r. w 16 wojewódzkich sądach administracyjnych było zatrudnionych 1616 osób na stanowiskach administracyjnych, z czego 1426 na stanowiskach urzędniczych. W NSA pracuje w tym charakterze 261 osób. 65 proc. to kobiety. Połowa urzędników w NSA nie przekroczyła 32 lat, a wszyscy z nowo zatrudnionych mają dyplom ukończenia wyższych studiów prawniczych. Duża liczba młodych urzędników z wyższym wykształceniem dobrze rokuje funkcjonowaniu administracji sądów. Osobną grupę stanowią asystenci sędziego: 76 w NSA i 278 w WSA.
[b]Przed tygodniem opublikowaliśmy w „Rz” artykuł pod wymownym tytułem: „Asystenci sędziego, czyli zapomniana grupa zawodowa”. Wskazywał na konieczność rozwiązań prawnych na wzór tych, które określają pozycję referendarza sądowego.[/b]