To dobra wiadomość dla wierzycieli – rząd przyjął projekt zmian w kodeksie postępowania cywilnego. Tym samym poparł pomysł utworzenia elektronicznego sądu. Zajmie się on m.in. sprawami niesumiennych obywateli – niepłacących rachunków za gaz, światło czy telefon – i egzekucją niezapłaconych faktur. Wierzyciele szybciej więc odzyskają pieniądze.
– Powinien przejąć ponad 300 tys. spraw rocznie – to wstępne szacunki. E-sąd ma działać jako wydział cywilny sądu rejonowego. Zajmie się sprawami z całego kraju, ale będzie to jego jedyne zadanie (nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, że jego siedzibą może zostać Lublin). Do rozpatrywania zażaleń na postanowienia e-sądu i zarządzeń o zwrocie pozwu właściwy będzie z kolei jeden e-sąd odwoławczy (wydział odwoławczy). Do elektronicznego sądu mają trafiać sprawy rozpatrywane w tzw. postępowaniu upominawczym. To postępowanie cywilne uproszczone. Stosuje się je, gdy dług pozwanego nie budzi większych wątpliwości i znajduje potwierdzenie w fakturach czy rachunkach. E-proces ma być dobrowolną alternatywną dla dotychczasowej drogi (postępowanie „papierowe” pozostanie w procedurze).
– Jeśli po wprowadzeniu takiego sądu będzie w nim rozpoznawanych sporo spraw, to jestem za – mówi sędzia Marcin Łochowski. I dodaje, że każda nadzieja na to, że sędziom ubędzie pracy, cieszy środowisko. Jak jednak z każdą nową instytucją, tak i o tej sędziowie mówią z ostrożnością. – U mnie w sądzie nakazy zapłaty rozpatrujemy w ciągu kilku dni od wpłynięcia. Rozumiem, że e-sąd będzie jeszcze szybszy – dodaje sędzia Łochowski.
Postępowanie elektroniczne ma usprawnić działania sądów, ale przede wszystkim ułatwić stronom dostęp do nich. Pomogą w tym elektroniczne środki komunikacji.
Pozew będzie można złożyć na elektronicznym formularzu, który wpłynie bezpośrednio do e-sądu