Starszy mężczyzna z grupy Adama Słomki rzucił w sędzię warszawskiego Sądu Okręgowego tortem ze śmietaną. Tak zaprotestował przeciwko zarządzeniu niejawności części rozprawy na procesie gen. Kiszczaka oskarżonego o przyczynienie się do śmierci górników kopalni Wujek.
Wzmożona ostrożność
Kierownictwo Sądu natychmiast zaostrzyło regulamin bezpieczeństwa i porządku w jednostkach mu podległych z zastrzeżeniem, że wolno do nich wnosić tylko przedmioty niezbędne w postępowaniu przed sądem. Ma to ograniczyć do minimum zachowania godzące w godność sędziego, powagę sądu i bezpieczeństwo uczestników postępowań.
Obostrzenia widać także w innych sądach. Łukasz Starzewski, dziennikarz Polskiej Agencji Prasowej, już następnego dnia po tortowym incydencie został poddany skrupulatnej kontroli w Sądzie Najwyższym. Dziennikarz bywa tu regularnie i przez lata nie sprawdzano go tak dokładnie. Była to jego pierwsza taka kontrola.
Sprawdzanie nie ochroni
Zastrzeżenia do nowych obostrzeń ma Adam Bodnar, prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
– Jeśli nawet ustrzeżemy się tortów czy zgniłych pomidorów, to ktoś zdesperowany i tak rzuci butem, jak kiedyś dziennikarz w prezydenta USA. Sąd to nie lotnisko, nie samolot, i dotychczasowe środki bezpieczeństwa wydają się wystarczające, tym bardziej że takie incydenty, a raczej demonstracje, to wyjątki. Dodatkowe kontrole przy wejściu zwiększą tylko podenerwowanie interesantów, których sam sąd stresuje. A przecież powinna to być instytucja przyjazna, do której przychodzimy załatwić sprawę i wychodzimy – mówi Bodnar.