Rok 2013 może się okazać rekordowy. Do tej pory co roku przybywało ok. 500 tys. spraw, czyli milion co dwa lata. Tymczasem ze statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w pierwszym półroczu 2013 r. było ich o ponad 940 tys. więcej niż w tym samym okresie 2012 r. W całym roku mogą to być więc prawie dwa miliony.
Zajmują się wszystkim
Co to oznacza dla sędziów? Przede wszystkim więcej pracy i rosnącą liczbę tzw. pozostałości, czyli spraw, których nie udało się załatwić. W 2012 r. było ich 1 mln 889 tys., a w 2013 r. już 2,4 mln. Dla obywatela, który ma sprawę w sądzie, oznacza to z kolei dłuższy czas oczekiwania na wyrok.
– To bardzo niebezpieczna dla wymiaru sprawiedliwości sytuacja. Parlamentarzyści uchwalają kolejne ustawy, które generują nowe obowiązki dla sądów. Nie zdają sobie sprawy z konsekwencji – ocenia sędzia Irena Kamińska, prezes Stowarzyszenia Sędziów Themis.
Dodaje, że stowarzyszenie, w którym działa od lat, przestrzegało ministra sprawiedliwości przed tym, co się właśnie teraz dzieje.
– Sędziowie nie będą w stanie przerobić tysiąca spraw w referacie. Już dzisiaj w większych sądach rejonowych jest ich po 400 – podaje sędzia Kamińska. Twierdzi też, że odbija się to na jakości i kondycji stanu sędziowskiego. Przekłada też na niską społeczną ocenę wymiaru sprawiedliwości. A to w państwie prawa jest niedopuszczalne.