Panie sędzio, według obecnej prezes Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej próba wprowadzania zmian w TK za pomocą uchwał Sejmu byłaby niedopuszczalna, o czym wyraźnie mówi ona w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”. Z kolei nowa władza w taki właśnie sposób zamierza poradzić sobie z problemem trzech tzw. sędziów dublerów. Kto ma rację?
Przede wszystkim trzeba zauważyć, że zapowiadane uchwały sejmowe w sprawie osób wybranych na zajęte już wcześniej miejsca sędziowskie miałyby na celu odwrócenie skutków również uchwał, czyli aktów takiej samej rangi, podjętych w 2015 roku niezgodnie z konstytucją. Tych, które pozbawiły skutków prawnych wybory legalnych sędziów.
A zatem uchwały Sejmu przygotowywane obecnie nie byłyby aktami wydanymi arbitralnie. One jedynie odwracałyby konsekwencje wcześniejszych, niekonstytucyjnych uchwał sprzed dokładnie ośmiu lat. Doprowadziłyby do sytuacji, w której do Trybunału dopuszczone zostały albo osoby wybrane do niego już wcześniej zgodnie z prawem, albo inne, wybrane teraz przez Sejm w prawidłowej procedurze. Oczywiście, że uchwałami nie da się uregulować wszystkich kwestii, jednak w tym przypadku taka droga jest dopuszczalna i legitymowana.
Prezes TK uważa też, że medialna nagonka na sędziów Trybunału miała doprowadzić do sytuacji, w której baliby się oni sądzić zgodnie z własnym sumieniem. A to już „naruszenie wszelkich standardów państwa prawa”. Zaobserwował pan takie zjawisko?
Formułując tego rodzaju tezy warto byłoby mieć jakiekolwiek dowody na ich poparcie. Jako dość uważny obserwator bieżących wydarzeń nie przypominam sobie, żeby pod adresem osób zasiadających obecnie w TK padały groźby. Moim zdaniem takie wypowiedzi pani Przyłębskiej świadczą jedynie o tym, że walczy ona z przeciwnikiem, którego nie ma. Inną sprawą jest krytyka działalności sędziów, na którą niestety w pełni zasługują.