Chodziło w nim o to, że prof. Stępkowski – choć nie miał jeszcze akt - jednoosobowo oddalił wniosek sędziego Waldemara Żurka o wyłączenie z jego sprawy wszystkich nowych sędziów.

Orzeczenie sędziego Stępkowskiego zapadało na tle skargi Waldemara Żurka, krakowskiego sędziego i b. rzecznika KRS, na przeniesienie go bez jego zgody, do innego wydziału cywilnego w krakowskim sądzie. Kiedy nieuwzględnione przez KRS odwołanie sędziego Żurka trafiło do SN, ten wystąpił o wyłączenie od orzekania w tej sprawie wszystkich sędziów nowo utworzonych izb w SN. Sędzia Stępkowski był nowy wśród nowych, ale uważa, że jego wniosek nie dotyczył, i go oddalił. Rozpoznał sprawę w kilka minut jednoosobowo, nie mając nawet akt sprawy.

- Ustawa o ustroju sądów powszechnych wykluczała składanie odwołań od przeniesieniu sędziego do wydziału rozpatrującego sprawy z tego samego zakresu i to przesądziło o niedopuszczalności odwołania i właściwości składu jednoosobowego. Akta sprawy były jednak w Izbie Cywilnej, która odmawiała dostępu do nich. dlatego zaistniała konieczność orzekania na podstawie akt zastępczych. Mimo to poświęciłem nie minuty ale godziny by zapoznać się z aktami - wyjaśnia tę sytuacje i swoje zachowanie sędzia Stępkowski. Dyscyplinarkę na wniosek ówczesnej I pierwszej prezes SN Małgorzaty Gersdorf wytoczyło mu Kolegium SN, wskazując, że zachowania sędziego mogło naruszyć nie tylko przepisy postępowania, ale także godność sprawowanego urzędu.

Sędzia Piotr Schab napisał w uzasadnieniu swego postanowienia, że godności sędziego nie mogło uchybić dążenie do wydania orzeczenia dotyczącego ściśle formalnej kwestii, dotyczącej dopuszczalności wniesienia środka odwoławczego. A materiał zgromadzony w aktach zastępczych będących wtedy w posiadaniu sędziego Stępkowskiego, był zupełnie wystarczający dla oceny, że nie ma podstaw do kontynuowania postępowania dyscyplinarnego, co rodzi powinność umorzenia sprawy.

Czytaj więcej

Sędzia Żurek ma wrócić do orzekania w macierzystym wydziale - zdecydował sąd