Tylko od marca do połowy czerwca minister sprawiedliwości wysłał do Sądu Najwyższego 31 kasacji. Wśród nich znalazła się również ta w sprawie Romana Polańskiego. Poprzednicy ministra Ziobry czynili to sporadycznie.
– To nadzwyczajna instytucja, nie powinno się jej nadużywać – twierdzą karniści. Wielu nie kryje, że spodziewali się takiej aktywności ministra.
Prośby o skierowanie kasacji wysłali do ministra: Instytut Pamięci Narodowej, sądy okręgowe w Gdańsku, Warszawie i Toruniu, prokuratury w Gliwicach, Zamościu czy Krakowie, a także rzecznik praw obywatelskich i Naczelna Prokuratura Wojskowa. Ostatnią kasację minister wysłał do SN 10 czerwca.
Ostatnia deska ratunku
Kasacja to dla wielu ostatnia szansa na zmianę niekorzystnego wyroku, tj. od prawomocnego orzeczenia sądu kończącego postępowanie. Mogą składać ją strony procesu karnego i podmioty szczególne: prokurator generalny, rzecznicy praw obywatelskich i dziecka oraz od listopada 2014 r. minister sprawiedliwości. Pierwsza nadzwyczajna kasacja wpłynęła do SN 28 kwietnia 2015 r., a więc po pięciu miesiącach obowiązywania przepisu przyznającego takie uprawnienie. Przesłał ją Cezary Grabarczyk, ówczesny minister sprawiedliwości. Kasacja dotyczyła postanowienia sądu apelacyjnego zmieniającego postanowienie Sądu Okręgowego w Gliwicach wydane w toku postępowania dotyczącego warunkowego przedterminowego zwolnienia skazanego z odbycia reszty kary więzienia.
Po co ministrowi takie uprawnienie?