Oznacza to brak myślenia perspektywicznego o sądach jako nowoczesnych organizacjach, odpowiadających na potrzeby obywateli, biznesu, nowoczesnego społeczeństwa, a to z kolei nienadążanie za tymi potrzebami, i to w różnych sferach, zarówno w tych twardych, związanych z podstawowymi zadaniami sądu, jak i w miękkich, dotyczących chociażby komunikacji ze społeczeństwem. Posłużę się znowu przykładem wydłużającego się czasu oczekiwania na wpis w Krajowym Rejestrze Sądowym. W normalnie zarządzanej organizacji takie zwiększone potrzeby są monitorowane, a zgodnie z nimi elastycznie relokowane zasoby, aby nie dopuścić do zatorów. W nadzorze natomiast mamy do czynienia z ustalaniem, co jest tego przyczyną i czy są winni tego stanu rzeczy. A najczęściej winny jest ustawodawca, który nakłada na rejestry coraz to nowsze zdania, no i zwiększenie popytu na te czynności sądowe.
Kolejnym, trzecim problemem w sądach, związanym zresztą z tym powyżej, są kadry, ich ilość, niewłaściwe lokowanie i brak systemu ich alokacji. Kolejny raz posłużę się przykładem Krajowego Rejestru Sądowego, który z wiadomych przyczyn w stolicy zawsze najbardziej potrzebuje wsparcia, a dostaje je zawsze z dużym opóźnieniem – z niezrozumiałych powodów. Przecież na podstawie analizy danych statystycznych jesteśmy w stanie przewidywać trendy i nawet biorąc poprawkę na trwający jakiś czas proces obsadzenia stanowiska referendarza, planować zwiększenie bądź zmniejszenie stanu zatrudnienia. Możemy więc przede wszystkim poszukać sposobu rozwiązania tego problemu. Bywają przecież takie jednostki w kraju, w których obciążenie pracą jest znacząco niższe. W przyjętych ustawach brakuje jednak takich rozwiązań.
Czwartym problemem są nadmiernie skomplikowane, nieelastyczne i nienowoczesne procedury, np. nieuwzględniające stopnia rozwoju cyfrowego społeczeństwa. Dlaczego w tej chwili można otrzymać ze sklepu internetowego elektroniczną fakturę, zakupując nawet drobne rzeczy, a nie można otrzymać wezwania z sądu drogą e-mailową albo esemesową, chociażby dla tych, co się na to godzą, ale nie mają czasu wędrować na pocztę, a w domu nie czekają na listy, bo przecież pracują? Niestety, żadna z wprowadzonych zmian nie ułatwi nam życia w tym obszarze.
Piątym problemem jest, że sędziowie i pracownicy sądów są przeciążeni pracą i obowiązkami, czego przyczyną jest właśnie ta liczba wpływających spraw, o czym wspomniałam, podnosząc to jako pierwszy problem. Przeciążenie sędziów i pracowników wpływa na jakość ich pracy. Nie mają przy tym żadnego wsparcia organizacyjnego w słabo zarządzanej instytucji. Nie mają też wsparcia psychologicznego, a przecież decydują o losach innych ludzi. Pracownicy dodatkowo są bardzo marnie wynagradzani i nawet związki zawodowe pracowników wymiaru sprawiedliwości zauważają, że sąd to jedna wielka improwizacja.
Zmiany natomiast przewidują tylko karanie sędziów bardziej konsekwentne i nieubłagane, a dla pracowników nie mają żadnych propozycji. Czy obywatel potrzebuje takiego właśnie wymiaru sprawiedliwości? Przecież korzystając z usług chociażby lekarzy, psychologów, chcemy, żeby byli w dobrej kondycji, a nie pracowali pod presją, bo to nam gwarantuje wysoką jakość ich usług. Dla sędziów jest to równie ważne.
Szóstym problemem jest, że sądy, wbrew powszechnej opinii, nie są właściwie finansowane. Może wiele zmieniło się w sferze inwestycji, mamy czasami okazałe budynki, ale za ich murami wiele niezałatwionych spraw, na które potrzebne są środki i właściwe regulacje, żeby je racjonalnie wydawać. Dobrym przykładem jest kwestia biegłych sądowych, tłumaczy sądowych, specjalistów, dobrych informatyków, którzy powinni pracować na rzecz sądów, ale stawki dla nich są żenująco niskie, dlatego ich brak dostrzega się już w całym kraju, zwłaszcza w deficytowych dziedzinach, jak biegli lekarze, finansiści, księgowi etc.