Tomasz Pietryga: Dwa światy, które się nie spotkają

Obserwując działania rządu z ostatnich pięciu lat można mieć pewność, że zrealizuje się konfrontacyjny scenariusz, a wpływ Brukseli zostanie bardzo ograniczony.

Publikacja: 19.10.2021 18:55

Tomasz Pietryga: Dwa światy, które się nie spotkają

Foto: PAP/Tomasz Gzell

W jednym z wywiadów twarz sędziowskich protestów Beata Morawiec określiła pomysł nowych pisowskich reform jako powrót do czasów stalinowskich. W podobnym tonie wypowiadali się jej koledzy z sędziowskich stowarzyszeń. Komitet Nauk Prawnych PAN wydał uchwałę, w której uznał skład Trybunału Konstytucyjnego wydający ostatni wyrok o wyższości Konstytucji RP nad prawem unijnym za nielegalny. Krytyczne oświadczenie wydali też sędziowie TK w stanie spoczynku. Poszły za tym pierwsze orzeczenia otwarcie kwestionujące zawarte w wyroku Trybunału zakazy. TK uznał m.in., że sędziowie nie mogą kwestionować legalności innych sędziów, powołując się na orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE.

W środowisku sędziowskim wrze. Dlatego niemal pewne jest, że część sędziów, negatywnie nastawiona do reform PiS, nie będzie honorować orzeczenia, szukając oparcia w prawie unijnym. Jeżeli takie wystąpienia będą miały charakter masowy, głos Trybunału Konstytucyjnego w sprawach sądownictwa może zostać zmarginalizowany.

Czytaj więcej

Sędzia Żurek nie posłuchał Trybunału Konstytucyjnego

Dla obozu rządzącego podważanie decyzji sądu konstytucyjnego to zamach na porządek państwowo-prawny i bez wątpienia sędziowie wydający orzeczenia z powołaniem się na prawo UE będą ścigani dyscyplinarnie. To z kolei może doprowadzić do kolejnych skarg do TSUE i wyroków potępiających Polskę.

Ogłoszenie przez Jarosława Kaczyńskiego planów dalszych reform nie jest w tym kontekście przypadkiem. Owszem, prezes PiS mówił o likwidacji Izby Dyscyplinarnej SN, co jest ukłonem w stronę Brukseli. Jednocześnie przedstawił plany, które mogą być narzędziem do pozbycia się sędziowskich buntowników. Obserwując działania rządu z ostatnich pięciu lat, można mieć pewność, że sprawy potoczą się właśnie w ten sposób, a wpływ Brukseli może zostać bardzo ograniczony.

Czytaj więcej

Setki sędziów zapowiadają, że zignorują wyrok TK

Wtorkowa debata w europarlamencie na temat praworządności w Polsce pokazała dwa odległe światy. W tym prezentowanym przez premiera Mateusza Morawieckiego Polska jest ofiarą podwójnych standardów unijnych komisarzy i sędziów TSUE oraz nadużywania przez nich traktatów. A wyrok TK po prostu przypomina, iż Rzeczpospolita jest suwerennym krajem. Ale jest też świat zaprezentowany przez szefową Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen. Powiedziała ona wprost, że orzeczenie TK to bezprecedensowe uderzenie w fundamenty Wspólnoty. Von der Leyen w swojej wypowiedzi o praworządności nie spotkała się w żadnym punkcie z przemawiającym po niej Morawieckim. I nie spotka. Bo strategiczne cele i rozumienie europejskich wartości przez polskiego premiera i przez unijną komisarz oraz większość w europarlamencie są dziś zupełnie inne.

W jednym z wywiadów twarz sędziowskich protestów Beata Morawiec określiła pomysł nowych pisowskich reform jako powrót do czasów stalinowskich. W podobnym tonie wypowiadali się jej koledzy z sędziowskich stowarzyszeń. Komitet Nauk Prawnych PAN wydał uchwałę, w której uznał skład Trybunału Konstytucyjnego wydający ostatni wyrok o wyższości Konstytucji RP nad prawem unijnym za nielegalny. Krytyczne oświadczenie wydali też sędziowie TK w stanie spoczynku. Poszły za tym pierwsze orzeczenia otwarcie kwestionujące zawarte w wyroku Trybunału zakazy. TK uznał m.in., że sędziowie nie mogą kwestionować legalności innych sędziów, powołując się na orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara