Zaskarżyła je do Trybunału sama KRS, ale orzeczenie w rozpatrzonej wczoraj sprawie TK ogłosi dopiero 16 kwietnia (sygn. K 40/07).
Uchwalone w marcu 2007 r. przepisy przewidują, że Krajowa Rada Sądownictwa ma „inspirować i wspierać działania mające na celu ujednolicanie wykładni prawa w orzecznictwie sądów”. Do tej pory wzorcem orzeczniczym dla sądów powszechnych były wyroki Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego. We wniosku do Trybunału KRS sygnalizuje więc, że powierzone jej nowe zadanie jest sformułowane niejasno i prowadzi do zderzenia kompetencyjnego rady z SN i NSA. Ponadto oba te sądy – w odróżnieniu od KRS – mają instrumenty niezbędne do realizacji tego zadania.
– Nieostrość przepisów – mówili na rozprawie sędziowie z Krajowej Rady Sądownictwa – narusza nie tylko konstytucyjne zasady państwa prawa i poprawnej legislacji. Ich zdaniem nowy przepis może stanowić zagrożenie dla niezawisłości sędziów i niezależności sądów, bo sprzyja podpowiadaniu sądom „właściwej” wykładni prawa i udzielaniu „prawidłowych” odpowiedzi na ich pytania prawne.
KRS po prostu nie chce takich uprawnień, bo nie jest ani sądem, ani trybunałem.
W skład rady obligatoryjnie wchodzi minister sprawiedliwości, I prezes Sądu Najwyższego, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, przedstawiciel prezydenta, a ponadto piętnastu sędziów sądów powszechnych, czterech posłów i dwóch senatorów.