Lepsza dobra sekretarka niż kiepski magister

Wymaganie wyższych studiów od urzędników sądowych sprawiło, że w dużych sądach zaczyna brakować rąk do pracy

Aktualizacja: 09.04.2008 08:26 Publikacja: 09.04.2008 04:38

Lepsza dobra sekretarka niż kiepski magister

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Chodzi o placówki w dużych ośrodkach miejskich, gdzie zapotrzebowanie na kadrę pomocniczą jest największe. Brakuje jednak chętnych, a gdy już są i spełniają formalne wymagania – m.in. wyższe wykształcenie – okazuje się, że część z nich nie ma predyspozycji do tej pracy.

– Na pięciu przydzielonych mi pracowników dwóch musiałam odesłać prezesowi, gdyż nie dawali sobie rady – powiedziała „Rz” sędzia Małgorzata Kuracka, przewodnicząca Wydziału Cywilnego warszawskiego Sądu Okręgowego. – Miałam w tym czasie stażystę po maturze, bardzo sprawnego, aktywnego, ale nie mogłam go zatrudnić, gdyż przyjmowany urzędnik musi mieć ukończone studia.

O urzędnikach sądowych rzadko się mówi także przy podwyżkach, tymczasem to ich jest najwięcej i to oni wykonują najmniej wdzięczną pracę

– niczym piechota na wojnie – za dość niskie pensje.

Według danych Ministerstwa Sprawiedliwości na koniec 2007 r. urzędników było: w sądach – 26 328, w prokuraturach – 5550.

Owe braki spowodował wprowadzony w zeszłym roku dodatkowy wymóg dla urzędników sądowych (i prokuratorskich), mianowicie ukończenia co najmniej studiów pierwszego stopnia i posiadania tytułu (licencjata, inżyniera). Wcześniej wystarczyła średnia szkoła (i dobra znajomość języka polskiego).

– Problem braku urzędników w sądach i prokuraturach nie jest ogólnopolski. Występuje lokalnie i nie jest związany z wymogiem wyższego wykształcenia, lecz z chłonnością konkretnych (lokalnych) rynków pracy. Stąd się bierze największa fluktuacja kadr w Warszawie, na najbardziej chłonnym rynku pracy – powiedział „Rz” sędzia Sławomir Różycki z Ministerstwa Sprawiedliwości.

Od tego podniesienia poprzeczki stale mamy mniej chętnych niż wolnych etatów, stąd nawet nieobsadzone miejsca – wskazuje Wojciech Małek, rzecznik Sądu Okręgowego dla m. st. Warszawy. – Ujawnił się on już także w innych największych miastach.

Podobnie jest np. w Gdańsku. – Mamy mniej chętnych niż wolnych miejsc, na szczęście nie jest to wielka tragedia, gdyż w następnych konkursach braki są usuwane – powiedział „Rz” Sędzia Rafał Terlecki, rzecznik Sądu Rejonowego w Gdańsku.

Dalej od Warszawy problem wygląda inaczej. W szczecińskim Sądzie Okręgowym na miejsce jednego referenta zgłosiły się 22 osoby, w tym 20 po studiach – powiedziała „Rz” sędzia Elżbieta Zywar, jego rzeczniczka.

Jeszcze lepiej jest w Białymstoku.

– Mam nadmiar kandydatów – mówi sędzia Tomasz Kałużny, prezes Sądu Rejonowego w Białymstoku (jednego z największych w Polsce). – W ostatnim konkursie na jedno wolne miejsce zgłosiły się 43 osoby, oczywiście po studiach. Możemy więc wybierać: sprawdzać umiejętność posługiwania się nowoczesnymi technikami czy bezwzrokowego pisania. Problem mam inny – prosiłem ministerstwo o 40 nowych etatów, a nie ma widoku choćby na jeden. To prawdziwa bariera dla naszego sądu.

– Naprawdę nie ma potrzeby, by protokolantka miała wyższe studia – uważa Waldemar Żurek, rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. – Wolałbym urzędnika po średniej szkole dla sekretarek niż np. inżyniera leśnika, który poszedł pracować do sądu. Nie ma też większego sensu, by dotychczasowi urzędnicy uzupełniali brakujące studia, gdyż wielu idzie na zupełnie egzotycznie kierunki. O wiele lepsze byłyby dodatkowe kursy dokształcające.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: m.domagalski@rp.pl

- osoba o nieposzlakowanej opinii,

- niekarana za przestępstwo,

- która nie ma sprawy o przestępstwo z oskarżenia publicznego,

- ukończyła studia pierwszego stopnia i uzyskała tytuł zawodowy,

- ma odpowiedni stan zdrowia,

- odbyła roczny staż urzędniczy w sądzie lub w prokuraturze.

- przyjęciu na roczny staż decyduje wynik konkursu.źródło: na podstawie ustawy o pracownikach sądów i prokuratury

Chodzi o placówki w dużych ośrodkach miejskich, gdzie zapotrzebowanie na kadrę pomocniczą jest największe. Brakuje jednak chętnych, a gdy już są i spełniają formalne wymagania – m.in. wyższe wykształcenie – okazuje się, że część z nich nie ma predyspozycji do tej pracy.

– Na pięciu przydzielonych mi pracowników dwóch musiałam odesłać prezesowi, gdyż nie dawali sobie rady – powiedziała „Rz” sędzia Małgorzata Kuracka, przewodnicząca Wydziału Cywilnego warszawskiego Sądu Okręgowego. – Miałam w tym czasie stażystę po maturze, bardzo sprawnego, aktywnego, ale nie mogłam go zatrudnić, gdyż przyjmowany urzędnik musi mieć ukończone studia.

Pozostało 83% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"