Będzie mniej sądów

Ponad sto sądów rejonowych w całym kraju stanie się filiami. Będzie taniej i sprawniej – uważa resort sprawiedliwości. To pierwszy krok do likwidacji – grzmią sędziowie

Aktualizacja: 23.04.2008 14:03 Publikacja: 23.04.2008 01:06

Będzie mniej sądów

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Jeżeli pomysł ministerstwa zostanie zrealizowany, samodzielność straci blisko 30 proc. sądów rejonowych. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze mają zostać przekazane na dodatkowe etaty dla referendarzy i asystentów, którzy w przyszłości mają przejąć sporo sędziowskich obowiązków. Nad zmianami w procedurach karnej i cywilnej już pracują specjalne zespoły.

– Tak, chcemy się wycofać z małych sądów rejonowych, ale będą pełnić swoją funkcję – mówi „Rz” Jacek Czaja, wiceminister sprawiedliwości. Rzecz w tym, że obsługa techniczna, administracja (księgowa, kasjerka itp.) byłyby w jednym ośrodku (centrali), a sądy zajęłyby się jedynie sądzeniem.

Czemu ma służyć taki zabieg? Czaja tłumaczy, że chodzi o obniżenie kosztów i usprawnienie organizacyjne. Reforma ma objąć najmniejsze sądy w kraju (w których orzeka od jednego do dziesięciu sędziów), a takich jest ponad sto. Na razie przygotowywane są założenia do zmian. Resort liczy, że uda się je sukcesywnie i sprawnie przeprowadzić w połowie 2009 r. wraz ze zmianą właściwości sądów.

Temat likwidacji czy reformy organizacyjnej małych sądów powraca przy każdej nowej ekipie rządzącej. Kilka lat temu przygotowywał ją Krzysztof Józefowicz, ówczesny wiceminister sprawiedliwości, a obecny prezes Sądu Okręgowego w Poznaniu.

– Większość małych sądów pracuje bardzo dobrze – przyznaje Józefowicz. – Kiedy jednak zdarzy się np. dłuższa choroba sędziego czy urlop macierzyński, praca takiej jednostki może zostać sparaliżowana. Prezes nie może bowiem przenosić sędziów bez ich zgody.

Józefowicz opowiada się więc za reformą, tyle że na innych zasadach: większe sądy rejonowe z dużą liczbą wydziałów zamiejscowych. Wówczas sądy byłyby blisko obywatela, a przy okazji udałoby się też zaoszczędzić. Najnowsza propozycja jego zdaniem nie jest dobra. – Są służby, które w sądach muszą pozostać: księgowa czy kasjer. Niełatwo będzie z nich zrezygnować, bo taki jest wymóg ustawy o finansach publicznych – twierdzi.

Argumenty ministerstwa o lepszym zarządzaniu nie przekonują jednak sędziów orzekających w najmniejszych sądach. Twierdzą, że resort najpierw okroi etaty administracyjne, a potem zlikwiduje sam sąd.

– To odwet za to, że upominamy się o podwyżki, że myślimy o proteście, że krytykujemy ministerstwo – mówi nam jeden z sędziów.

Inny dodaje, że to nie przypadek, iż MS chce reformować właśnie sądy rejonowe.

319 sądów rejonowych mamy dziś w całym kraju; w 14 z nich orzeka do pięciu sędziów, a w 96 – do dziesięciu

– To właśnie sędziowie w nich orzekający mają odwagę głośno domagać się swoich praw – podkreśla.

– Trudno sobie wyobrazić nawet najmniejszy sąd bez własnych pieniędzy – twierdzi sędzia Krzysztof Patyna z małego sądu rejonowego na Podkarpaciu. – Ograniczenie administracji – tak, całkowita jej likwidacja – nie – mówi z kolei sędzia Rafał Puchalski z Sądu Rejonowego w Jarosławiu.

I przestrzega przed skrajnymi pomysłami. Przekonuje, że trudno, by prezes sądu tracił czas na kontakt z „centralą” w sprawie np. zamówienia materiałów biurowych, które są potrzebne natychmiast. A kiedy zabraknie administracji, przybędzie mu właśnie takich obowiązków.

Trochę się boję tych zmian na mapie organizacyjnej sądownictwa powszechnego. Sądy muszą być blisko ludzi. Potrzebne są więc i te duże, i te małe. Tymczasem jedni ministrowie twierdzą, że najlepsze i najsprawniejsze są małe sądy i dzielą molochy na mniejsze. Potem przychodzą następni i dowodzą, że mniejsze są nieekonomiczne i trzeba je likwidować czy reformować. To naprawdę niebezpieczne. Uważam, że decyzja w sprawie znoszenia czy tworzenia nowych sądów nie powinna należeć do ministra sprawiedliwości. Takie decyzje powinny zapadać w ustawie. Gwarantowałoby to pewną stabilizację i odporność na nieprzemyślane pomysły. Rozumiem poszukiwanie oszczędności, ale nie można wylewać dziecka z kąpielą. Zanim zapadną ostateczne decyzje, trzeba przez dłuższy czas monitorować sądy, które zamierza się reformować. A wprowadzając zmiany, zważyć, czy oszczędności naprawdę się opłacą.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

a.lukaszewicz@rp.pl

Jeżeli pomysł ministerstwa zostanie zrealizowany, samodzielność straci blisko 30 proc. sądów rejonowych. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze mają zostać przekazane na dodatkowe etaty dla referendarzy i asystentów, którzy w przyszłości mają przejąć sporo sędziowskich obowiązków. Nad zmianami w procedurach karnej i cywilnej już pracują specjalne zespoły.

– Tak, chcemy się wycofać z małych sądów rejonowych, ale będą pełnić swoją funkcję – mówi „Rz” Jacek Czaja, wiceminister sprawiedliwości. Rzecz w tym, że obsługa techniczna, administracja (księgowa, kasjerka itp.) byłyby w jednym ośrodku (centrali), a sądy zajęłyby się jedynie sądzeniem.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura 2025: język polski. Odpowiedzi i arkusze CKE
Zawody prawnicze
Stowarzyszenia prawnicze chcą odwołania Adama Bodnara. Wnioskują do prezydenta
Prawo dla Ciebie
Operowana robotem da Vinci zmarła. Prawnicy tłumaczą, czym jest eksperyment medyczny
Prawo karne
Wyłudził od Romario miliony. Oszust z Biłgoraja wrócił do Polski
Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura i egzamin ósmoklasisty 2025 z "Rzeczpospolitą" i WSiP
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku