Odpowiednio sześć i pięć lat zatrudnienia (obok aplikacji sędziowskiej i egzaminu). Teraz wystarczą dwa lata. W ocenie ministra ten łagodniejszy warunek stracił sens, tym bardziej że obecnie na jedno miejsce sędziowskie zgłasza się więcej niż dziesięciu kandydatów.
Wyższe poprzeczki zawiera obszerna nowela prawa o ustroju sądów powszechnych, którą wczoraj przyjął rząd.
Właśnie ten projekt i sprzeciw większości sędziów były kanwą konferencji: „Jak zreformować sądy powszechne?”, zorganizowanej przez Fundację Helsińską i Wydawnictwo Wolters Kluwer.
Dyskusję zdominował temat nadzoru i ocen okresowych. Zdaniem sędzi SN Teresy Flemming-Kuleszy w ocenach najgorsze jest wystawianie sędziemu „cenzurki”. Z kolei sędzia Łukasz Piebiak, członek władz SSP Iustitia, zwracał uwagę, że projektowany system ocen ma same wady – może blokować awans.
W ocenie Dariusza Wysockiego, sędziego z SO w Płocku, nadzór jest wręcz niezbędny, ale powinien być wykonywany przez MS i na innych zasadach. Nie powinien „przenikać do orzekania” i nie powinni go sprawować sędziowie, gdyż to oni są największym problemem wymiaru sprawiedliwości.Adwokat Bartosz Krużewski z kancelarii Clifford Chance mówił, że w jego firmie każdy prawnik co roku podlega ocenie. Nikt nie narzeka, przeciwnie, jest to wsparcie, gdyż ktoś kompetentny mówi mu: popraw to i to.