W głośnym procesie Andersa Breivika, sprawcy masakry w Norwegii, podczas prezentacji zdjęć zamordowanych nastolatków sędzia nie wytrzymała i rozpłakała się, a potem kilka razy ocierała łzy. Według jej kolegów można zrozumieć tę emocjonalną reakcję, ale była ona nieprofesjonalna i niedopuszczalna.
Opinie polskich praktyków sądowych są podobne.
– Kiedyś sędzia krzyknął do mnie: „Przecież gołym okiem widać, że chodzi panu o zrujnowanie tego nieszczęśnika" – mówi adwokat Andrzej Michałowski. – Sędzia wykroczył poza obowiązujące reguły i został wyłączony ze sprawy. Zupełnie inaczej oceniam natomiast reagowanie sędziów na naganne zachowania wobec kogoś słabego, potrzebującego życzliwości. To nie błąd, ale wręcz obowiązek dobrego sędziego.
– Zdarzyło mi się w okresie stanu wojennego, że sędziemu puściły nerwy (na korzyść oskarżonych), ale zarządził przerwę i przeprosił – wspomina adwokat Czesław Jaworski. – To minimum, musi on bowiem zachować chłód i nie ulegać emocjom, a już na pewno nie może ich okazywać.
Adwokat Jerzy Naumann nie ma wątpliwości: