W 2013 r. polskie sądy zadały zaledwie 11 pytań prejudycjalnych, czyli o interpretację unijnego prawa. To zdecydowanie najmniej spośród dużych państw UE. Dla porównania, z Niemiec napłynęło ich aż 97.
– Większość polskich pytań dotyczy spraw podatkowych. Można odnieść wrażenie, że w naszym prawie istnieje tylko problem z VAT – mówi prof. Marek Safjan, polski sędzia unijnego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu.
Na spotkaniu z grupą polskich dziennikarzy sędzia Safjan ocenił, że polskie sądy powinny częściej pytać TS UE o interpretację unijnego prawa. Bo może się potem okazać, że będą wydawać błędne orzeczenia i państwo poniesie za to odpowiedzialność.
– Pytanie prejudycjalne nie jest wnioskiem do sądu wyższej instancji, ale do partnera – podkreśla prof. Safjan.
Według niego powody wstrzemięźliwości polskich sądów są różne. Po pierwsze, liczy się statystyka zakończonych spraw, a pytanie prejudycjalne wydłuża proces. Po drugie, niewłaściwe jest kształcenie prawników w zakresie prawa UE. Wreszcie po trzecie, sędziowie wyższych sądów mają kłopot z uznawaniem zewnętrznych autorytetów. Marek Safjan zwrócił uwagę, że nigdy jeszcze z pytaniem prejudycjalnym nie zwrócił się Trybunał Konstytucyjny. – Nawet najbardziej niezależny i szanowany w Europie sąd niemiecki nie ma z tym problemów – powiedział sędzia.