O opieszałości sądów karnych decyduje wiele czynników: sprawy spadające z wokandy, liczba tomów akt, czas wyznaczenia pierwszego terminu, odstępy między rozprawami, czekanie na opinię biegłych oraz liczba świadków. Instytut Wymiaru Sprawiedliwości zbadał faktyczne przyczyny przewlekłych procesów. Wyniki nie napawają optymizmem. Co z nich wynika?
Pierwszy raz
Średni całkowity czas trwania postępowania okazał się najdłuższy dla pierwszoinstancyjnych spraw w sądach okręgowych (10,2 miesiąca), najkrótszy dla sądów rozpoznających sprawy w drugiej instancji – 2 miesiące dla sądów okręgowych i 2,7 dla apelacyjnych. W rejonowych czas trwania postępowania wyniósł średnio 8,5 miesiąca.
Pierwszy termin rozprawy zarządzany jest najszybciej w sądach okręgowych w drugiej instancji, dalej w sądach okręgowych w pierwszej instancji oraz sądach apelacyjnych. Najdłuższy okres zanotowano dla sądów rejonowych – ponad trzy tygodnie. Przeprowadzenie rozprawy w wyznaczonym terminie następuje w ciągu 1–1,5 miesiąca od wydania zarządzenia. A to oznacza, że pierwsza rozprawa odbywa się zwykle w ciągu dwóch miesięcy od daty wpływu sprawy. Biorąc pod uwagę konieczność podjęcia przez sąd odpowiednich czynności, w tym wydania zarządzenia o przeprowadzeniu rozprawy, a w dalszej kolejności jego wykonania przez pracownika sądu (m.in. zarezerwowania sali, wezwania/zawiadomienia stron), czas ten, zdaniem autorów, nie świadczy o opieszałości sądów. W praktyce samo dostarczenie korespondencji niekiedy (ze względu na podwójną awizację) zajmuje miesiąc.
Czytaj także: