Polski Van Gogh

Rozmowa z Ireneuszem Dobrowolskim, autorem filmu dokumentalnego „Spalony”. Premiera w poniedziałek w Canal+ o 21.00.

Publikacja: 07.12.2008 00:02

Polski Van Gogh

Foto: materiały prasowe

[b]Bohater filmu, Jacek Wilewski, jest artystą nieznanym w Polsce i zagranicą. Dlaczego nakręcił pan o nim film? [/b]

Bo jest twórcą wyjątkowym. Trzeba też powiedzieć, że zaistniał w najważniejszej encyklopedii sztuki, Benezit, wydawanej raz na 25 lat i odnotowującej wszystkich liczących się artystów w historii świata.

[b]Encyklopedia liczy aż 14 tomów, a w Internecie na przykład - o Jacku Wilewskim ani słowa. [/b]

No właśnie. Z jednej strony uznany paryski galerysta Jean - Pierre Benezit, zdecydował po obejrzeniu prac Wilewskiego na umieszczenie go w swojej encyklopedii, a z drugiej - redaktorka lokalnego lozańskiego pisma, pisze o Wilewskim źle i wydając katalog współczesnych artystów tworzących w kantonie, pominęła go skazując na śmierć zawodową. Bowiem żaden galerysta nie przyjmie już jego prac do sprzedaży. A swoją drogą Wilewski nigdy nie szukał rozgłosu i nie potrafił się dobrze sprzedawać. Nie spotkał też nikogo, kto by mu pomógł.

[b]Jak pan go odkrył? [/b]

Opowiedział mi o nim Jan Komolka, pisarz, laureat Nagrody Kościelskich z 1981 roku. Odbierał ją w Genewie i poznał Jacka Wilewskiego, wówczas nieźle prosperującego artystę. Wilewski w latach 80. przyjaźnił się z Jackiem Kuroniem, przyjeżdżał do Polski, organizował pomoc dla Solidarności. Janek opowiedział, że jest to niezwykły, bezkompromisowy artysta, dla którego sztuka jest najważniejsza. A to powoduje problemy w życiu społecznym. Postanowiłem opowiedzieć jego historię.

[b]Ucieszył się? [/b]

Był zdziwiony. Już wtedy bardzo rzadko wystawiał i coś sprzedawał, za to coraz bardziej zamykał się w sobie i swoim świecie. Początkowo szło nam ciężko, bo Jacek od 1968 roku mieszka w Szwajcarii i jego pierwszym językiem jest francuski.

[b]Ale w filmie mówi czystą, płynną polszczyzną.[/b]

Montowałem film ponad rok. Z siedmiu godzin wywiadu zostało 20 minut. Ale warto było, bo jego przemyślenia są głębokie, filozoficzne, erudycyjne.

[b]Na czym polega niezwykłość tego artysty?[/b]

Stosuje techniki, kłócące się z zasadami nauczania w akademiach. Malarze, którym pokazywałem film, mówili, że Wilewski rysuje kreską, za którą student wyleciałby z uczelni, ale dodawali też, że osiąga niezwykły efekt. Jego podstawowym narzędziem jest ołówek. Wilewski uważa, że prawdziwa sztuka pokazuje istotę człowieka czy przedmiotu. Dlatego redukuje formę do minimum. Jego linie nie cieniują, nie opisują - tylko przedstawiają strukturę. Robi grafiki na płatkach róży, rysuje podkładając pod kartkę papier ścierny, żeby zatrzymać rękę dokładnie tam gdzie chce. Ale jest też rzeźbiarzem, wykonał m.in. popiersie Balthusa.

[b]W filmie opowiada, że się z nim przyjaźnił. Jak do tego doszło? [/b]

Wilewskiego zafascynowała w jego sztuce tajemnica przypominająca mu własne dzieciństwo. Balthus na wielu obrazach rysował w dwuznacznych pozach dziewczynki, które stają się kobietami. Jacek zaczął swoją twórczość od prac erotycznych. Opowiada, jak mając 7 lat rysował warszawską Syrenkę. Pamięta, że miał kłopot z narysowaniem piersi. Motyw kobiety pozostał u niego dominujący - jest to matka, kochanka, zaczynająca dojrzewać dziewczynka.

[b]Jak obecnie wygląda życie Jacka Wilewskiego?[/b]

Smutno. Kiedy zaczął mieć kłopoty z terminową opłatą czynszu, zainteresowała się nim opieka społeczna. Zastali go nietrzeźwego. Złożono doniesienie, że jest uzależniony do alkoholu. Odebrano mu mieszkania i umieszczono prawomocnym wyrokiem w domu opieki na przymusowym leczeniu odwykowym połączonym z psychiatrycznym. W efekcie prawie przestał tworzyć i popadł w jeszcze większą depresję. Jest leczony farmakologicznie, dostaje otępiające psychotropy. I koło się zamyka, bo znowu nie może tworzyć.

[b]Co stało się z jego pracami? [/b]

Z 10 tysięcy aktów narysowanych ołówkiem część jest w domu opieki, w którym teraz mieszka. To nie jest pensjonat, tylko uboga farma na wsi, gdzie stodoła została przerobiona na pokoje mieszkalne. Prace Jacka leżą w pokoiku na poddaszu. Tak jak wiele prac bardzo znanych artystów, które ma w swoich zbiorach. Ma dar do ich wyławiania na pchlich targach i w sklepach Armii Zbawienia. Kupuje za bezcen, ale nie traktuje tego zajęcia zarobkowo. Sprzedaje obrazy tylko wtedy, kiedy naprawdę musi.

[i]rozmawiała Małgorzata Piwowar[/i]

[ramka][b]Szymon Bojko[/b], krytyk i znawca sztuki

Dzięki filmowi „Spalony” Irka Dobrowolskiego dzieło polskiego artysty, Jacka Wilewskiego zostało po raz pierwszy udostępnione. Dotąd nie był znany ani w Polsce, ani na świecie. Jest to prawdziwe odkrycie, warte najwyższej uwagi i troski, ze względu na chorobę artysty. Jego rysunki i rzeźby są unikalne i przejmujące. Ich odmienność polega na dramaturgii postrzegania modela i technice realizacji (ołówek i papier ścierny jako podłoże). Sztukę Jacka Wilewskiego niepodobna oddzielić od jego życiorysu, pełnego napięć, pasji, dramatu samotności. Niechciany, odrzucony, „spalony”. Jego linię życia porównać można do linii życia wielkiego Holendra, Vincenta van Gogha.[/ramka]

[b]Bohater filmu, Jacek Wilewski, jest artystą nieznanym w Polsce i zagranicą. Dlaczego nakręcił pan o nim film? [/b]

Bo jest twórcą wyjątkowym. Trzeba też powiedzieć, że zaistniał w najważniejszej encyklopedii sztuki, Benezit, wydawanej raz na 25 lat i odnotowującej wszystkich liczących się artystów w historii świata.

Pozostało 94% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl