Ten pokaz w warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej zapada w pamięć. Na pozór jest niespójny. W pierwszej sali – groźne rzeźby z metalu i drewna, w kolejnej – miękkie "pałuby" ze szmat i tektury. Obok – na ścianach – abstrakcje ulepione z nici, reliefy wyryte w wosku, ulepione z papier-maché, posypane kaszą. A także kolaże ze skrawków wyciętych z pism.
Wszystko to trochę koślawe, jakby amatorskie. Jednocześnie – cudownie prawdziwe, szczere, fenomenalnie wyczarowane z byle jakiego tworzywa. O co Maziarskiej chodziło?
W Zamku Ujazdowskim zgromadzono duży zestaw prac krakowskiej artystki, zmarłej w 2003 roku, w wieku 90 lat.
Oglądamy prace od czasów tuż powojennych do lat 90., jej ostatnich aktywnych. Wypożyczone zostały od osób prywatnych, kolekcjonerów. A tytuł retrospektywy – "Atlas wyobrażonego" – odnosi się do inspirujących artystkę fotografii prasowych, które kolekcjonowała jak znaczki.
"Atlas wyobrażonego" w Zamku Ujazdowskim jest pierwszą próbą ogarnięcia schedy po artystce, która zostawiła zdumiewająco odkrywcze prace – ale jakoś nikt ich nie docenił za jej życia. Nie nadawała się do promocji. Groteskowy wygląd, piskliwy głosik, nieco infantylne reakcje. Jak taką brać poważnie?