Płótna takich mistrzów, jak Tycjan, Michał Anioł, Monet i Cézanne, dostały ciemnych plam. Niektóre części ich obrazów znajdujących się w stałej kolekcji National Gallery w Londynie zaczęły ciemnieć. Eksperci zaniepokojeni dziwną "chorobą" płócien ustalili, że winni są zwiedzający.

Tłumy odwiedzających co dzień jedną z najpopularniejszych galerii świata wnoszą na butach mieszankę śniegu, soli i piachu, które pokrywają chodniki Londynu. Okazuje się, że ogromne ilości sodu i chlorku wapnia dostają się do galerii na podeszwach zwiedzających. Substancje te wchodzą w reakcję chemiczną z farbami i powodują nieodwracalne uszkodzenia.

Najbardziej narażone są obrazy, do których namalowania użyto vermilionu – pigmentu zwanego chińską czerwienią. Był znany już w prehistorii, pojawia się na płótnach wszystkich wielkich twórców.

Londyńscy konserwatorzy zauważyli ciemnienie obrazów już pod koniec ubiegłorocznej zimy, ale dopiero w tym roku – z powodu pogody – uznali, że skala problemu wymaga działania. Zarząd dzielnicy Westminster zapewnia specjalne, pozbawione chlorku, substancje do posypywania pobliskiego Trafalgar Square oraz chodników i ulic. Worek tego spe- cyfiku kosztuje 50 funtów – dziesięciokrotnie więcej niż zwykła sól. Władze Tate Britain i National Portrait Gallery zostały poinformowane o zagrożeniu obrazów.

Polskie kolekcje są bezpieczne. – Pierwszy raz słyszę o takim problemie, u nas się z nim nie spotkaliśmy, a regularnie monitorujemy stan obrazów – mówi "Rz" Dorota Ignatowicz-Woźniakowska, główna konserwator Muzeum Narodowego w Warszawie. – Być może londyńska sól ma inny skład chemiczny. Mamy dobre wycieraczki, które dokładnie czyszczą obuwie. Ale zwiedzający zawsze wnoszą do muzeów brud, kurz, wilgoć. Im większa frekwencja, tym częściej trzeba obiekty czyścić.