- Chiny mają ogromny potencjał twórczy – współistnieją tu dwie wielkie siły XX wieku – totalitaryzm i kapitalizm - uważa Zhu Qi, krytyk sztuki we francuskim dokumencie „Chiny, milion artystów. Sztuka kontra system”.
Co roku do egzaminów na chińskie akademie sztuk pięknych przystępuje 150 tysięcy kandydatów. I jak uważają sami chińscy artyści – nie jest to wcale znakiem dobrego. Ich zdaniem 90 procent starających się o przyjęcie wcale sztuki nie kocha, a artystyczne studia traktuje jedynie jako szansę na zdobycie atrakcyjnej pracy. Mnożą się więc kolejne uczelnie, sale wystawowe.
Za maoizmu tamtejszym twórcom wpajano przekonanie, że artyzm i pieniądze należy wyraźnie rozdzielać – nie wolno było robić towaru ze sztuki, by nie odzierać jej z godności. Później sztuka stała się sztuką Partii i zaczęły się kłopoty. W czasach Rewolucji Kulturalnej Mao Zedonga artyści byli prześladowani i odcięci od wiedzy, jak wygląda sztuka na Zachodzie. Gdy po latach już mogli się z nią zapoznać– gorączkowo nadrabiali zaległości.
W 1989 roku wystawę „Chińska awangarda” pokazującą 185 najbardziej reprezentatywnych artystów dla współczesnej sztuki tego kraju - zobaczyły dziesiątki tysięcy widzów.
Autorzy filmu przypominają wielowiekowe skomplikowane związki twórców Państwa Środka z władzą. Współcześni artyści opowiadają o swoich trudnych doświadczeniach z systemem, złości, której nie mogą bezkarnie uzewnętrzniać. Przywołują artystyczne akcje często mające charakter nietypowych marszów protestacyjnych.