110 lat temu, 23 sierpnia 1902 roku, zmarł Henryk Siemiradzki.
Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej",
z dodatku "Księga kresów wschodnich"
Jego rzymska willa stała się miejscem spotkań rodaków przyjeżdżających do Wiecznego Miasta; on sam także podtrzymywał żywe kontakty z ojczyzną – wielokrotnie odwiedzał Kraków i Warszawę.
Był zdeklarowanym akademikiem realistą. Plastyczne poglądy wyrobił sobie na najbardziej ortodoksyjnej akademii Europy – czyli petersburskiej. Jednak potrafił połączyć klasyczną manierę ze zdobyczami impresjonizmu. Stosował olśniewająco czystą, pastelową gamę barw. Lubił pracować w plenerze; umiał oddawać w kompozycjach ulotne efekty świetlne – migotliwe cienie i ruchliwe plamki słonecznego blasku. Patrząc dziś na jego dorobek, wypada go zaliczyć – pomimo konserwatywnych poglądów – do wąskiego grona polskich prekursorów impresjonizmu, obok Aleksandra Gierymskiego oraz młodszych o pokolenie Władysława Podkowińskiego i Józefa Pankiewicza.