Po raz pierwszy w Polsce oglądamy tak przekrojową wystawę fotografii z czasów po Rewolucji Październikowej. Większość jej twórców należała do artystycznej awangardy, przekonanej, że zmiany społeczne wymagają nowej sztuki: dynamicznej i eksperymentalnej. Ich zdaniem tylko awangarda mogła zburzyć schematy myślenia i zbudować lepszy świat. Dlatego duża grupa artystów porewolucyjnej Rosji manifestowała poparcie dla politycznych zmian. Ale kiedy jedynie słuszną metodą twórczą stał się w Rosji socrealizm, pokazująca rzeczywistość w sposób prosty i czytelny, radykalni artyści popadli w niełaskę komunistycznych władz. W połowie lat 30. podczas czystek NKWD wielu z nich zostało aresztowanych i zesłanych do łagrów.
- Tematem pokazu jest sztuka i propaganda - mówi „Rz" kurator Mariusz Wideryński, adiunkt w Katedrze Fotografii i Realizacji Obrazu Wydziału Sztuki Mediów i Scenografii ASP w Warszawie. Przedstawiamy zachodzące zmiany w fotografii, która - jak żadne inne medium - stała się propagandowym narzędziem w porewolucyjnej Rosji. Przybliżamy nowe nurty - od piktorializmu, przez konstruktywizm, do dokumentu wojennego.
Na początku obserwujemy jeszcze kontynuację tradycji burżuazyjnych w tzw. fotografii salonowej, której głównym przedstawicielem był Aleksander Grinberg, artysta związany z filmem, współpracownik m.in. Siergieja Eisensteina. Jego zdjęcia to portrety i akty, które w czasach socrealizmu uznano za „niemoralne". W latach 30. Grinberg został aresztowany i skazany na obóz pracy „za rozpowszechnianie pornografii". Prace ocalały dzięki jego bratu, który ukrył negatywy. Po wojnie Grinberg robił zdjęcia artystów i naukowców.
Następną grupą zdjęć tworzą fotoreportaże z tzw. nurtu proletariackiego, dokumentujące codzienne życie, a zarazem sławiące budowniczych i obrońców nowego ustroju. Jej liderem był Arkady Shaikheta, który propagandowo heroizował porewolucyjną rzeczywistość.