„Materialiści” oferują miłośnikom komedii romantycznych dokładnie to, po co przyszli

„Materialiści” Celine Song to komedia romantyczna, która kocha się w kliszach gatunkowych, ale nigdy nie traci dla nich głowy.

Publikacja: 20.06.2025 14:02

Kogo wybierze zawodowa swatka Lucy (Dakota Johnson)? Zamożnego przystojniaka Harry’ego (Pedro Pascal

Kogo wybierze zawodowa swatka Lucy (Dakota Johnson)? Zamożnego przystojniaka Harry’ego (Pedro Pascal, z prawej) czy jednak wróci do byłego – uroczego golca Johna (Chris Evans)?

Foto: mat.pras.

Materialiści” zabierają nas do świata, w którym partnera bądź partnerkę dobiera się jak towar w supermarkecie. Musi być wysoki, nie może być gruba, musi lubić psy, nie może mieć dzieci – lista pożądanych cech obejmuje zarówno wygląd, jak i osobowość, przez co rozpościera się od rasy po poglądy polityczne. Lucy (Dakota Johnson) odhacza kolejne wymogi swoich klientów i klientek niczym filtry na Tinderze. Jako swatka nie ma sobie równych, choć sama pozostaje zatwardziałą singielką. Nie do końca wierzy w miłość, a swój zawód porównuje do pracy w agencji ubezpieczeniowej bądź kostnicy. Cyniczne podejście do związków musi przepracować jak w komedii romantycznej Hallmarka, tylko bez tej całej kiczowatej otoczki.

Katalizatorem przewartościowań w życiu Lucy staje się jednorożec – Harry (Pedro Pascal), facet 10/10 pod względem fizycznym i materialnym. Gdy główna bohaterka flirtuje z nim na ślubie klientki, znikąd pojawia się jej były, John (Chris Evans), którego zostawiła, bo w rocznicę stać go było, żeby zabrać ją co najwyżej na kebaba. Zdając sobie sprawę, że komedia romantyczna ma w swój profil wpisaną naiwność, Celine Song mnoży naciągane zbiegi okoliczności. Nigdy nie przekracza przy tym granicy wiarygodności. Klisze tendencyjnej fabuły o trójkącie miłosnym, z kobietą rozdartą między dwoma mężczyznami, podaje delikatnie i z wyczuciem nastroju. Nie zrywa więc gwałtownie z umownością gatunku, tylko wznosi ją na nowy poziom.

„Materialiści”. Zwiastun filmu Celine Song

„Materialiści” gardzą czarno-białymi podziałami. Lubują się w szarości. Z tego względu uszlachetnianie konwencji dokonuje się poprzez subtelność i niuanse. Harry nie jest groteskowo złym kapitaluchem, a John nie okazuje się przerysowanym poczciwcem. Obaj są znacznie bardziej skomplikowanymi postaciami – machają nam przed nosem czerwonymi i zielonymi flagami. Walka symbolizowanych przez nich wartości, w której stawką jest serce Lucy, odbywa się bez gatunkowej przesady. Celine Song nie rezygnuje przez to z estetyzacji, bo spogląda na Nowy Jork z sympatią Woody’ego Allena, a nawet zabiera nas na obrzeża metropolii, aby bohaterowie mogli porozmawiać w romantycznej scenerii. Zamiast wymuszać w ten sposób emocjonalne uniesienia, jedynie je wzmacnia. Film swoją największą siłę czerpie bowiem z błyskotliwych dialogów. Z ekranu słowa padają bez przerwy, ale w żadnym wypadku nie mamy do czynienia z produkcją przegadaną. Każde zdanie jest precyzyjne jak strzała amora – trafia prosto w serce.

Song przemyca w dialogach subtelne żarty, pozwala nam się rozmarzyć, gdy zakochani obdarowują się czułymi słówkami, a kiedy trzeba, swoją frazą potrafi też ukłuć. Nie lubi słodzić i chętnie podaje widzom gorzkie pigułki. Nie boi się trudnych emocji, nawet jeśli oznacza to dotykanie tak poważnych kwestii jak napastowanie, które krytykuje bez zbędnego nadęcia i moralizatorstwa. Od początku do końca rozgrywa swoją opowieść na niskich tonach. Gdy rzeczywistość rozmija się z oczekiwaniami bohaterów, zawsze znajdzie się ktoś, kto przekaże im prostą prawdę: takie jest życie. Bo przecież, jak Lucy przekonuje swoją klientkę, nie da się zbudować drugiej połówki z rygorystycznych wymogów. Szkoda? C’est la vie.

Czytaj więcej

„Aniela” na Netlfiksie. Libki kontra dziewczyny z Pragi

Reżyserka nie potrząsa widzami. Nie próbuje odebrać nam marzeń, tylko zachęca do bycia realistami. Koniec końców oferuje miłośnikom komedii romantycznych dokładnie to, po co przyszli. Pokazuje, jak przekorny los sprowadza wszystko na właściwe tory, ucząc Lucy, że związki nie mieszczą się w kategoriach transakcji handlowych. Co prawda rezygnuje z wywrotowości charakteryzującej „Poprzednie życie” – pełnometrażowy debiut, w którym rozprawiła się z ideą przeznaczenia plątającego ze sobą bratnie dusze. Mimo to „Materialiści” zachowują autorski pazur. Choć wydaje się nieco stępiony, film zasługuje, aby przesunąć go w prawo.

„Materialiści”, reż. Celine Song, dystr. UIP Polska

Materialiści” zabierają nas do świata, w którym partnera bądź partnerkę dobiera się jak towar w supermarkecie. Musi być wysoki, nie może być gruba, musi lubić psy, nie może mieć dzieci – lista pożądanych cech obejmuje zarówno wygląd, jak i osobowość, przez co rozpościera się od rasy po poglądy polityczne. Lucy (Dakota Johnson) odhacza kolejne wymogi swoich klientów i klientek niczym filtry na Tinderze. Jako swatka nie ma sobie równych, choć sama pozostaje zatwardziałą singielką. Nie do końca wierzy w miłość, a swój zawód porównuje do pracy w agencji ubezpieczeniowej bądź kostnicy. Cyniczne podejście do związków musi przepracować jak w komedii romantycznej Hallmarka, tylko bez tej całej kiczowatej otoczki.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Chińskie marzenie
Plus Minus
Jarosław Flis: Byłoby dobrze, żeby błędy wyborcze nie napędzały paranoi
Plus Minus
„Aniela” na Netlfiksie. Libki kontra dziewczyny z Pragi
Plus Minus
„Jak wytresować smoka” to wierna kopia animacji sprzed 15 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
gra
„Byczy Baron” to nowa, bycza wersja bardzo dobrej gry – „6. bierze!”