Stefan Arczyński z równą pasją fotografuje ludzi, architekturę i pejzaże. Na wystawę „Retrospekcje" w z ogromnego archiwum wybrał prace z różnych dekad, prezentujące większość ulubionych motywów. Mimo że ma w dorobku także kolorowe fotografie, tym razem zdecydował się pokazać tylko czarno-białe, których jest niedościgłym mistrzem.
Dowodzi w nich, że plastyczną grą światła i cienia można uzyskać rozmaite efekty. Skupić uwagę na twarzy portretowanego i dać jego socjologiczno-psychologiczną charakterystykę. (Czego przykładem zdjęcia egzotycznych dziewczyn na Festiwalu Młodzieży w Warszawie w 1955 r.) Albo „rzeźbiarsko" wymodelować sylwetkę tancerzy Pantomimy Wrocławskiej Henryka Tomaszewskiego (artysta towarzyszy jej od początku powstania), czy Opery i Baletu, pokazując piękno ciał i ekspresję ruchu. Czy też podkreślić detal w architekturze. Zarazem jest ona dla Arczyńskiego przestrzenią najdalej posuniętych eksperymentów – tworzenia kompozycji niemal geometrycznych i op-artowskich.
W pejzażu natomiast fotografik przedkłada emocje i ekspresję nad „konceptualne" gry. Szczególnie lubi fotografować samotne drzewa na tle pięknych, lecz niepokojących krajobrazów oraz pnie i konary w dynamicznych skrętach. Jedne i drugie to znacznie więcej niż po prostu obrazy natury. Wyraźnie są to metafory burzliwych ludzkich losów, może nawet samego artysty.
Stefan Arczyński urodził się w 1916 r. w Essen w rodzinie polskich emigrantów. Od młodości interesował się fotografią. Naukę warsztatu rozpoczął w 1934 r. w berlińskim atelier. Już pierwsze zdjęcia z olimpiady w Berlinie w 1936 r. zwróciły uwagę na jego indywidualność.
Kiedy wybuchła wojna, jego ojciec – działacz Związku Polaków w Niemczech - został stracony, a on sam wcielony do wojska i skierowany do Luftwaffe, gdzie wykonywał zdjęcia lotnicze. W 1943 trafił na front wschodni pod Stalingradem, a tam do niewoli sowieckiej. Po odzyskaniu wolności zamieszkał w Polsce. Gdy osiadł we Wrocławiu założył zakład fotograficzny, wstąpił do Związku Polskich Artystów Fotografików i zaczął dokumentować podnoszące się z gruzów miasto. Potem objeździł całą Polskę.