Fotograficzne kreacje, czyli Zdzisław Beksiński mało znany

W 20. rocznicę śmierci Zdzisława Beksińskiego Muzeum Narodowe we Wrocławiu przypomina w Pawilonie Czterech Kopuł jego niezwykle ciekawy fotograficzny dorobek artystyczny, uznawany za najwartościowszą część jego twórczości.

Publikacja: 01.05.2025 08:26

Fotograficzne kreacje, czyli Zdzisław Beksiński mało znany

„Bryła życia Zdzisława Beksińskiego” Normana Leto

Foto: Arkadiusz Podstawka

Dla wielu to zapewne zaskoczenie, bo rozgłos przyniosło Zdzisławowi Beksińskiemu (1929-2005) surrealne, mroczne malarstwo w duchu fantasy, a i życiorys zakończony tragiczną śmiercią w 2005 roku.

W Pawilonie Czterech Kopuł zobaczyć można 163 czarno-białe fotografie Beksińskiego, których bogaty zbiór (około 200 zdjęć spośród 1500 wszystkich) ma w swoich zbiorach ta placówka od 1975 roku. Większymi zasobami szczyci się jedynie Muzeum Historyczne w Sanoku, rodzinnemu miastu, któremu Zdzisław Beksiński zapisał w testamencie całe swoje archiwum fotograficzne.

Zdzisław Beksiński szukał swojej drogi

Specjalnie na tę wystawę powstała rozpoczynająca ekspozycję „Bryła życia Zdzisława Beksińskiego” przygotowana przez zaprzyjaźnionego z artystą Normana Leto. To wyświetlana linia życia - portret w kształcie nieregularnego wielościanu, finalnego efektu przetworzenia przez specjalny program ważnych wydarzeń z życia zawodowego i prywatnego bohatera.

Fotograficzna twórczość artysty podzielona została przez kuratorkę, Aleksandrę Szwedo, na kilka najistotniejszych rozdziałów wg chronologii czasowej.

Najwcześniejsze zdjęcia w rozdziale „Piktorialne początki” nawiązują do tradycji malarskiej. Jednak Beksiński nie rejestrował malowniczości rodzimych sanockich terenów, ale wymowność miejsc niemal całkowicie odludnych. Kadry wypełnia przede wszystkim nicość – na przykład faktura zniszczonego, porysowanego mostu, która dominuje nad majaczącą w oddali postacią.

Beksiński podkreślał, że wychodzi z domu z gotowym obrazem w głowie, którego potem poszukuje. Kiedy zobaczył jakiś interesujący go kadr, ale nie zdążył zrobić zdjęcia – potrafił wracać do tego konkretnego miejsca i godzinami wyczekiwać na ujrzaną wcześniej chwilę.

Z czasem zdjęcia pejzażowe zdjęcia Beksińskiego pejzaż stawały się coraz bardziej wyrafinowane – eksperymentował z kadrowaniem.

Ludzie uprzedmiotowieni

Kolejny rozdział, „Antyportret”, to zbiór fotografii ludzkich postaci w różnych formach i odsłonach. Autorowi nie chodziło jednak o pokazanie tożsamości fotografowanych, ale ich anonimowość. Był cierpliwy czekając, aż osoba, którą chciał sfotografować – przestawała pozować. Pokazywał ludzi w ogromnych zbliżeniach, albo koncentrując się na fragmentach twarzy, używał kontrastów światłocienia.

Ważnym wątkiem ekspozycji są portrety Zofii, żony Beksińskiego pojawiające się niemal od początku fotograficznej drogi artysty. Wiele z pokazywanych na wystawie zobaczyć można po raz pierwszy, bo były prywatne, nieprzeznaczone do prezentacji. Odbiegają od ówczesnych eksperymentów artysty - są klasyczne, pokazują Zofię jako piękną kobietę. Jest też wspólne zdjęcie małżonków wykonane przed domem w Sanoku przez zaprzyjaźnionego Jerzego Lewczyńskiego.

Zofia i Zdzisław Beksińscy w obiektywie Jerzego Lewczyńskiego

Zofia i Zdzisław Beksińscy w obiektywie Jerzego Lewczyńskiego

Foto: Magdalena Lorek

„Poszukiwanie tożsamości” prezentuje autoportrety artysty. Wiele z nich jest kreacją, inscenizacją – przebierał się do nich, przyjmował karykaturalne pozy i miny.

„Gorset sadysty. Ciało i erotyzm” jest rozdziałem poświęconym ciału, do którego Beksiński miał ambiwalentny stosunek. Bo choć to akty, to całkiem nie klasyczne. Ciało jest na nich zazwyczaj poza erotyką, ciała poucinane, pozasłaniane, często pozbawione podmiotowości, mało sensualne. Zobaczyć można też jedno z najbardziej ikonicznych zdjęć wykonanych przez Beksińskiego – „Gorset sadysty”, czyli skrępowane sznurem ciało kobiety na które pada cień krzesła.

"Gorset sadysty" 1957

"Gorset sadysty" 1957

Foto: Zdzisław Beksiński

„Surrealizm” to sekcja przedstawiająca bardzo ciekawe efekty formalnych eksperymentów Beksińskiego. „Drogę fotografii abstrakcyjnej porzuciłem prędko, uważając, że grozi ona niespodziewanym stoczeniem się w estetyzm, a poza tym nie pozwala mi się w wystarczający sposób wypowiedzieć” – pisał do Jerzego Lewczyńskiego.

Artystyczne przyjaźnie i niespełnienia Beksińskiego

Zobaczyć też można fotografie Jerzego Lewczyńskiego i Bronisława Schlabsa, nie tylko w kontekście ich zasług dla historii polskiej fotografii, ale przede wszystkim dlatego, że mimo odmiennych postaw artystycznych współtworzyli oni z  Beksińskim nieformalną grupę fotograficzną. Kulminacyjnym punktem ich współpracy była zaprezentowana w 1959 roku w Gliwicach wystawa „Pokaz zamknięty” (i była nim ze względu na możliwość interwencji cenzury). Beksiński pokazał wtedy „Zestawy” - eksperymentalne kolaże dotykające tematów śmierci i erotyki. Krytycy dostrzegając w nich elementów montażu filmowego, wskazują na reżyserskie niespełnienie artysty, który ten zawód chciał uprawiać. Kiedy jego ojciec sprzeciwił się tym planom, poszedł na architekturę.

W 1959 roku, po niespełna 10. latach zajmowania się fotografią, Beksiński definitywnie porzucił ją na rzecz malarstwa. Po latach stwierdził: „Dla mnie fotografia zawsze była narzędziem kreacji, a nie dokumentem”.

Na wystawie zobaczyć można również jeden z pierwszych jego aparatów fotograficznych, a także 44-minutowy film wyłuskany z ponad tysiąca godzin nakręconego przez Beksińskiego materiału filmowego dokumentującego jego codzienne życie. Na wybranych fragmentach jest też Lewczyński i Schlabs.

Wystawa „Fenomenalny. Zdzisław Beksiński” czynna do 24 sierpnia.

Dla wielu to zapewne zaskoczenie, bo rozgłos przyniosło Zdzisławowi Beksińskiemu (1929-2005) surrealne, mroczne malarstwo w duchu fantasy, a i życiorys zakończony tragiczną śmiercią w 2005 roku.

W Pawilonie Czterech Kopuł zobaczyć można 163 czarno-białe fotografie Beksińskiego, których bogaty zbiór (około 200 zdjęć spośród 1500 wszystkich) ma w swoich zbiorach ta placówka od 1975 roku. Większymi zasobami szczyci się jedynie Muzeum Historyczne w Sanoku, rodzinnemu miastu, któremu Zdzisław Beksiński zapisał w testamencie całe swoje archiwum fotograficzne.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Fotografia
Wielka monografia Zygmunta Rytki, wybitnego neoawangardowego fotografa
Fotografia
Ręczne dzieło Zofii Rydet, artystki z listy UNESCO
Fotografia
Stanisław Tym od kulis. Wystawa w Teatrze Polskim w Szczecinie
Fotografia
PRL w obiektywie Janusza Chlasty: Gniezno, Gierek i Czujkow, który zdobył Berlin
Fotografia
18 sierpnia pierwsza Noc Fotografii w Warszawie