Artykuł z archiwum miesięcznika Sukces
Przecież na świecie zamówienie portretu u artysty to ważny element życia towarzyskiego i awansu zawodowego. Tymczasem typowy dom czy typowe mieszkanie bardziej zamożnego Polaka zazwyczaj jest odzwierciedleniem oklepanych widoków z magazynów wnętrzarskich. Widzimy na zdjęciach modne w tej chwili designerskie meble, podłogę i ściany. Zwykle z betonu. A do tego dużo szkła. W takich wnętrzach brakuje tylko jednego: człowieka.
A przecież przed laty rezydencje mieszczańskie czy szlacheckie gniazda rodzinne pełne były portretów. Bo Polacy zawsze żyli w blasku swoich przodków. Dzieła sztuki w naturalny sposób wypełniały ich przestrzeń prywatną. Wojciech Kossak czy Jacek Malczewski to nieliczni polscy portreciści, którzy poprzez artystyczną jakość przemieniali portrety w dzieła sztuki. Do dziś zachwycamy się ich warsztatem, kolorystyką, idealną kompozycją. Gdyby przyszło nam żyć w połowie XIX stulecia, gdybyśmy pochodzili z rodu królewskiego lub należeli do elity ówczesnego społeczeństwa europejskiego, to najprawdopodobniej skierowalibyśmy swoje kroki do paryskiej pracowni jednego z najsłynniejszych portrecistów tamtego stulecia – Franza Xaviera Winterhaltera. Ten urodzony w Schwarzwaldzie i pochodzący z rolniczej rodziny malarz stał się ulubieńcem najznakomitszych kobiet tamtej epoki. Nikt tak jak on nie potrafił oddać uroku, czaru i piękna swoich modelek. Za to w dwudziestoleciu międzywojennym najbardziej znany przykład to Witkacy, który ustalił słynny Regulamin Firmy Portretowej, z cennikiem poszczególnych typów portretu – od najbardziej przetworzonego, czyli bliskiego karykatury, w którym artysta potrafił wydobyć z modela duszę, po ten realistyczny, niemal ulizany.
Jednak w portrecie wcale nie chodzi o fotograficzne podobieństwo, ale o to, aby był dobrym obrazem. Malarz ma zgłębić tajemnicę niepowtarzalności modela. Dotrzeć do niezwykłego, fantastycznego uniwersum, jakim jest człowiek. Niepowtarzalność odzwierciedla się w mimice, w ruchach, w sposobie ubierania się. Człowiek jest dla malarza większym wyzwaniem i zobowiązaniem niż np. pejzaż, bo jest skomplikowanym światem, ma tradycję, wyobraźnię, tworzy wokół siebie indywidualną ludzką przestrzeń.
Celebrowanie samego faktu pozowania było popularne przed wojną i traktowane jako szczególne wydarzenie. Nie trzeba było płacić z góry, a jeśli portret okazał się nietrafiony, pozostawał w zbiorach malarza.