Zapomniany drukarz, który był artystą

Wystawa w warszawskim Muzeum Historycznym przypomina niezwykłe losy Samuela Tyszkiewicza i jego oficyny

Publikacja: 06.04.2009 01:50

„Italia...” – jedno z pierwszych dzieł Samuela Tyszkiewicza

„Italia...” – jedno z pierwszych dzieł Samuela Tyszkiewicza

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Historia lubi paradoksy – pionierzy polskiego drukarstwa nosili nazwiska obcobrzmiące: Straube, Haller, Wietor, Ungler. W tym samym czasie, czyli w XV wieku, na zachodzie Europy książki odbijali nasi krajanie: Jan Adam pracował w Neapolu, Stanisław Polak, bardziej znany jako Stanislaus Polonus, był drukarzem w hiszpańskiej Sewilli.

Również za granicą, we Florencji i Nicei, swoją pracownię miał Samuel Tyszkiewicz. Jego dorobek – niemały i nadzwyczaj ciekawy – pokazuje wystawa w Muzeum Historycznym, zorganizowana w 120. rocznicę urodzin Tyszkiewicza i 55. rocznicę jego śmierci.

[srodtytul]Arystokrata przy prasie drukarskiej[/srodtytul]

„Stał się cud, że człowiek, który nigdy nie był czeladnikiem drukarskim, ba, który nogą nie był nigdy w żadnej drukarni, poprzez ogrom pracy własnej jako samouk stanął na szczycie doskonałości tego tak mozolnego kunsztu” – mówił Józef Andrzej Teslar, przyjaciel i autor Tyszkiewicza, gdy jego Stamperia Polacca (polska tłocznia) została po wojnie uhonorowana za wytworne druki. Rzeczywiście Tyszkiewicz zajął się książką z przypadku. Był inżynierem z dyplomem paryskiej uczelni, mimo arystokratycznego pochodzenia utrzymywał się w Paryżu z własnej pracy. Jego pierwszej żonie niezbyt to odpowiadało – gdy stracił zajęcie w biurze projektanckim i przerzucił się na prowadzenie taksówki, pani Tyszkiewiczowi wróciła do Polski.

On sam ruszył do Warszawy tuż po wybuchu I wojny światowej – przez carską Rosję, której był oficjalnie obywatelem. Wojnę spędził w mundurze; jako delegat rządu polskiego wrócił na początku lat 20. do Paryża, by uregulować sprawy zaciągniętych we Francji wojskowych długów. Francuzi nagrodzili go za sukces misji Legią Honorową, Polacy – pieniężną nagrodą. Przeznaczył ją na wyprawę po Włoszech, jaką długo obiecywał sobie i drugiej żonie. Opis zilustrował i oprawił w skórę. Kustosz warszawskiej wystawy Wojciech Kochlewski z dumą pokazuje gablotę z otwartym grubym tomem: – To jedyny egzemplarz, zrobił go dla syna Stanisława. Biblioteka Narodowa zgodziła się wypożyczyć go na dwa tygodnie.

Gdy przyjaciele zaczęli narzekać, że piękny tom istnieje tylko w jednym egzemplarzu, Tyszkiewicz rzucił pracę (i żonę, która uważała to za wariactwo). Wyjechał do Florencji, by oddać się wyłącznie drukarstwu. Można powiedzieć, że uśmiechnął się do niego los – znalazł powołanie, przyjaciół, współpracowników, autorów. A także kolejną partnerkę, Marylę Neumann, która razem z nim uczyła się sztuki drukarskiej od podstaw

[srodtytul]Genialny samouk [/srodtytul]

Tyszkiewicz był prawdziwym człowiekiem renesansowym – pisał, tłumaczył, ilustrował, wycinał klocki i robił klisze, projektował, składał tekst, odbijał, oprawiał w karton, płótno i skórę, przygotowywał kasety (pudła) i ozdobne okucia. I, w co może trudno uwierzyć, wszystko to robił dobrze, wręcz perfekcyjnie. Dlatego udało mu się szybko znaleźć klientów, którzy utrzymywali oficynę: drukował dyplomy i indeksy dla florenckiego uniwersytetu (był jego „nadwornym” drukarzem od 1931 roku), prospekty, foldery i ulotki. Podczas wojny, kiedy przeniósł oficynę do Nicei, produkował legitymacje i świadectwa. Ze sprzedaży książek wyżyć się niestety nie dało…

Marek Szypulski, drugi kurator wystawy, przytacza w bogato ilustrowanym i pięknie wydanym katalogu słowa Tyszkiewicza: „Wiem tylko jedno, że warto poświęcić wszystko i ponieść ofiary i ograniczenia, aby móc coś jeszcze dla tej Polski, co będzie, zrobić”. To nie były puste słowa – gdy wybuchła II wojna światowa, Tyszkiewicz jako kapitan rezerwy zgłosił się na ochotnika do wojska. Wysłano go do obozu armii francuskiej w Co_tquidan, gdzie szkolono polską 1. Dywizję Grenadierów. Kłótnie z „zupactwem”, jak wspominał później, sprawiły, że przeniesiono go do Nicei. Obok siedziby gestapo założył małą pracownię drukarską, z której często korzystał ruch oporu. A on, mimo obowiązków, pracy, reglamentacji papieru i farby, wydał 30 tomików poezji, zaczynając od „Barbakanu warszawskiego” Kazimierza Wierzyńskiego. Były prócz nich także bajki dla dzieci, modlitewniki, utwory Mickiewicza.

Powrócił do Florencji w 1948 roku, schorowany i zmęczony. Z czwartą żoną, Włoszką Vittorią Lenzi, wydał jeszcze kilka tytułów. Przymierzał się do ogromnego zbioru dokumentów dotyczących Powstania Warszawskiego, ale zamysł ten nie został już zrealizowany – w jednej z gablot w muzeum jest korekta fragmentów składu maszynowego.

[srodtytul]Wszystko co zostało[/srodtytul]

Prezentowana wystawa jest wynikiem upartych starań jej pomysłodawców Wojciecha Kochlewskiego i Marka Szypulskiego. Kochlewski opowiada: – Marek Szypulski obronił w 2001 roku pracę doktorską poświęconą Tyszkiewiczowi. Zaczął myśleć o wystawie, z różnych względów długo nic nie wychodziło. Cztery lata temu spotkaliśmy się u mnie w domu z warszawskimi bibliofilami i postanowiliśmy jednak ekspozycję zorganizować. Jak, gdzie, za co, nieistotne, ważne, że byli ludzie chętni do pomocy.

W październiku 2007 roku Kochlewski z Szukalskim pojechali do włoskiego Arco, gdzie mieszka drugi syn Tyszkiewicza, Jan. Przywieźli stamtąd dokumenty i książki, zaczęli kwerendę wśród kolekcjonerów, udostępnili własne zbiory, przeszukali magazyny Biblioteki Narodowej, gdzie w dziale zbiorów specjalnych jest ponad 7000 „jednostek” związanych z Tyszkiewiczem. Wspomagani przez dyrektor Muzeum Drukarstwa Warszawskiego Barbarę Rogalską doprowadzili wreszcie do zorganizowania wystawy – pierwszej w Polsce od półwiecza dużej ekspozycji tyszkiewiczowskiej.

To wystawa kompleksowa: poza świetnie udokumentowanym dorobkiem oficyny – są tu próbne odbitki, bloki drzewo- i linorytnicze, klisze, wyklejki, ilustracje, oprawy, wreszcie 60 gotowych tomów, w tym jedyny egzemplarz „Sonetów krymskich” Mickiewicza w języku polskim – w gablotach i na ścianach znalazły się zdjęcia z rodzinnych albumów, korespondencja z autorami, korekty i zapiski, także przykłady druków, którymi Tyszkiewicz zarabiał na życie.

Poruszające są teksty kolofonów (metryczek) i życzeń świątecznych – to w nich właśnie drukarz ujawniał swoje uczucia. Tu, w 1939 roku, pisał o „niemieckich i sowieckich gwałcicielach” Polski, tu żalił się na brak zainteresowania ziomków dla książki – aż wstyd powiedzieć, jak niskie były jego ceny. Jeszcze większy wstyd przyznać, że obniżka nic mu nie dała – Polonusi konsekwentnie książek nie kupowali…

Wojciech Kochlewski mówi: – Jestem szczęśliwy, że się udało. Chciałbym teraz, żeby ta wystawa mogła być pokazana w innych miastach, np. w Lublinie i Toruniu. To nasza powinność wobec Tyszkiewicza. Był uczciwym człowiekiem, wspaniałym artystą i gorącym patriotą. „Stamperia Polacca. Florencka i nicejska Oficyna Drukarska Samuela Tyszkiewicza”. Muzeum Historyczne m.st. Warszawy, wystawa czynna do 14 czerwca. „Rzeczpospolita” objęła ekspozycję patronatem

„Rzeczpospolita” objęła ekspozycję patronatem.

[ramka]„Stamperia Polacca. Florencka i nicejska Oficyna Drukarska Samuela Tyszkiewicza”.

Muzeum Historyczne m.st. Warszawy, wystawa czynna do 14 czerwca[/ramka]

Historia lubi paradoksy – pionierzy polskiego drukarstwa nosili nazwiska obcobrzmiące: Straube, Haller, Wietor, Ungler. W tym samym czasie, czyli w XV wieku, na zachodzie Europy książki odbijali nasi krajanie: Jan Adam pracował w Neapolu, Stanisław Polak, bardziej znany jako Stanislaus Polonus, był drukarzem w hiszpańskiej Sewilli.

Również za granicą, we Florencji i Nicei, swoją pracownię miał Samuel Tyszkiewicz. Jego dorobek – niemały i nadzwyczaj ciekawy – pokazuje wystawa w Muzeum Historycznym, zorganizowana w 120. rocznicę urodzin Tyszkiewicza i 55. rocznicę jego śmierci.

Pozostało 93% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl