Historia lubi paradoksy – pionierzy polskiego drukarstwa nosili nazwiska obcobrzmiące: Straube, Haller, Wietor, Ungler. W tym samym czasie, czyli w XV wieku, na zachodzie Europy książki odbijali nasi krajanie: Jan Adam pracował w Neapolu, Stanisław Polak, bardziej znany jako Stanislaus Polonus, był drukarzem w hiszpańskiej Sewilli.
Również za granicą, we Florencji i Nicei, swoją pracownię miał Samuel Tyszkiewicz. Jego dorobek – niemały i nadzwyczaj ciekawy – pokazuje wystawa w Muzeum Historycznym, zorganizowana w 120. rocznicę urodzin Tyszkiewicza i 55. rocznicę jego śmierci.
[srodtytul]Arystokrata przy prasie drukarskiej[/srodtytul]
„Stał się cud, że człowiek, który nigdy nie był czeladnikiem drukarskim, ba, który nogą nie był nigdy w żadnej drukarni, poprzez ogrom pracy własnej jako samouk stanął na szczycie doskonałości tego tak mozolnego kunsztu” – mówił Józef Andrzej Teslar, przyjaciel i autor Tyszkiewicza, gdy jego Stamperia Polacca (polska tłocznia) została po wojnie uhonorowana za wytworne druki. Rzeczywiście Tyszkiewicz zajął się książką z przypadku. Był inżynierem z dyplomem paryskiej uczelni, mimo arystokratycznego pochodzenia utrzymywał się w Paryżu z własnej pracy. Jego pierwszej żonie niezbyt to odpowiadało – gdy stracił zajęcie w biurze projektanckim i przerzucił się na prowadzenie taksówki, pani Tyszkiewiczowi wróciła do Polski.
On sam ruszył do Warszawy tuż po wybuchu I wojny światowej – przez carską Rosję, której był oficjalnie obywatelem. Wojnę spędził w mundurze; jako delegat rządu polskiego wrócił na początku lat 20. do Paryża, by uregulować sprawy zaciągniętych we Francji wojskowych długów. Francuzi nagrodzili go za sukces misji Legią Honorową, Polacy – pieniężną nagrodą. Przeznaczył ją na wyprawę po Włoszech, jaką długo obiecywał sobie i drugiej żonie. Opis zilustrował i oprawił w skórę. Kustosz warszawskiej wystawy Wojciech Kochlewski z dumą pokazuje gablotę z otwartym grubym tomem: – To jedyny egzemplarz, zrobił go dla syna Stanisława. Biblioteka Narodowa zgodziła się wypożyczyć go na dwa tygodnie.